- „Nie” dla dopłat od pacjentów – mówi twardo Ewa Kopacz, minister zdrowia. Do ewentualnych korzyści, jakie systemowi lecznictwa może przynieść wprowadzenie współpłacenia nie przekonały jej prezentowane dane w czasie ekonomicznego forum w Krynicy.
Przed wyborami wraca temat współfinansowania świadczeń zdrowotnych przez ubezpieczonych. Chodzi o wprowadzenie systemu, który działa praktycznie we wszystkich krajach OECD, czyli uiszczania przez pacjentów drobnych opłat – np. za wizytę u lekarza rodzinnego czy za poradę u specjalisty. Eksperci Ernst & Young w raporcie prezentowanym w czasie krynickiego forum przekonywali o zaletach takiego systemu. Wskazywali w nim, że to ograniczenie nadmiernego popytu na część świadczeń zdrowotnych, a także na korzyści fiskalne – czyli dodatkowe wpływy do systemu lecznictwa. W zależności od przyjętych rozwiązań może to być od miliarda do nawet 4 mld zł rocznie.
System ten ma jednak i wady. Przede wszystkim negatywnie może się odbić na osobach najbiedniejszych lub takich, które ze względu na wiek najczęściej korzystają ze świadczeń zdrowotnych. Ponadto, jak twierdzi minister zdrowia, nie ma pewności, że współpłacenie faktycznie przynosi oszczędności, bo część pacjentów, żeby nie płacić, rezygnuje z leczenia. W efekcie trafiają do szpitala (zamiast do lekarza rodzinnego) i wymagają udzielenia drogich procedur. Poza tym nie wiadomo, gdzie opłaty miałyby trafiać – do świadczeniodawców (jeżeli tak, to nie jest w ich interesie ograniczanie liczby wykonywanych świadczeń) czy do płatnika.
I koronny argument przemawiający, zdaniem minister, na niekorzyść dopłat – Węgry po roku, a Słowacja i Litwa po trzech latach wycofały się ze współpłacenia. Nie dodaje jednak, że tam było to raczej podyktowane decyzjami politycznymi niż rzeczywistymi wadami systemu.
Jeżeli po wyborach ministrem zdrowia będzie Ewa Kopacz, możemy się natomiast spodziewać wprowadzenia dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, oceny satysfakcji pacjentów, stworzenia specjalnej agencji, która będzie wyceniać świadczenia, a także nowych uregulowań dla szpitali klinicznych. Te pomysły zaprezentuje jutro w czasie Krajowego Zjazdu PO, na którym partia ma przedstawić wyborcom program na kolejne cztery lata. Niczym one nie zaskoczą, bo to odgrzewane kotlety – projekty, których po prostu nie udało się zrealizować od 2007 roku.