Spowolnienie gospodarcze spowoduje wzrost bezrobocia, ale są pracownicy, którzy nie muszą się obawiać utraty etatu. Firmy przygotowują się na gorsze czasy, więc szukają specjalistów od cięć oraz planowania i kontroli kosztów.
Fachowcy w zarządzaniu kosztami, doświadczeni negocjatorzy umów z kontrahentami, specjaliści od tanich zakupów – tego rodzaju pracownicy zaczęli mieć wzięcie na rynku pracy. I to w sytuacji, gdy liczba nowych ofert zatrudnienia w największych agencjach pośrednictwa, takich jak Pracuj.pl, Hays, Adecco czy Manpower, zaczyna powoli spadać.
Powód jest prosty: firmy zaczynają się szykować na gorsze czasy. Przewidują, że czeka je kolejne cięcie kosztów. Stąd popyt na ludzi, którzy wiedzą, jak to robić. – Zgłaszają się do nas spółki handlowe, produkcyjne, a nawet firmy usługowe szukające specjalistów, którzy nie dopuszczą do pogorszenia wyników finansowych przedsiębiorstw – wyjaśnia Przemysław Gacek, prezes Grupy Pracuj.pl.
Wzięciem cieszą się także szeroko rozumiani innowatorzy, czyli specjaliści, którzy w swoich branżach wyróżniają się nieszablonowym myśleniem i świeżymi pomysłami. W cenie są tzw. merchandiserzy, czyli ludzie, którzy potrafią tak ustawić towar na półkach sklepowych, urządzić stoisko czy cały sklep, aby przyciągnąć do niego jak najwięcej klientów i zwiększyć sprzedaż. Najlepsi z nich zarabiają nawet 15 – 20 tys. zł miesięcznie. Firmom się to opłaca. – Dobry profesjonalista potrafi w ten sposób zwiększyć sprzedaż nawet o 10 – 20 proc. – mówi mówi Leszek Kurycyn z agencji Manpower.
Równolegle rośnie popyt na finansistów, którzy zajmują się planowaniem i kontrolą kosztów w przedsiębiorstwach. Ich wynagrodzenia zaczynają się od 7 – 8 tys. zł brutto, ale są i tacy, którzy dostają na rękę nawet 16 – 17 tys. zł. Zapotrzebowanie na nich zgłosiło nawet kilka firm z branży motoryzacyjnej, które boleśnie odczuwają spadek sprzedaży nowych aut.
Jednak firmy nie tylko poszukują dusicieli kosztów. Interesują się też ludźmi, którzy przydadzą się w zespołach zajmujących się innowacjami. – Ich zadaniem jest modyfikacja produktów albo unowocześnienie, procesów technologicznych tak aby obniżyć koszty – mówi prof. Tadeusz Baczko z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN i autor raportów o innowacyjności polskiej gospodarki. Jego zdaniem to właśnie obawa przed spowolnieniem gospodarczym może zmusić firmy do wyższych nakładów na badania i rozwój.

Największą aktywność w poszukiwaniu specjalistów, którzy będą bronili przedsiębiorstw przed skutkami spowolnienia, wykazują branże motoryzacyjna, budowlano-montażowa i meblarska. To sektory, które już odczuwają spadek zamówień lub spodziewają się go w najbliższych miesiącach. W dużym stopniu ma to związek z eksportem do krajów Unii Europejskiej, których gospodarki już ostro wyhamowały. Szczególnie boleśnie może nas dotknąć spowolnienie w Niemczech, dokąd trafia ponad 25 proc. całego naszego eksportu.

Ale nie tylko firmy eksportowe szykują się na spowolnienie. Robią to także sieci handlowe, bo analitycy i ekonomiści prognozują dalsze wyhamowanie tempa wzrostu konsumpcji indywidualnej. O ile w pierwszym kwartale tego roku wzrost wynosił niemal 4 proc., to już w drugim 3,5 proc., a do czwartego kwartału może spaść poniżej 3 proc. – To może spowodować zmniejszenie obrotów i redukcje zatrudnienia w niektórych sklepach czy działach sprzedaży – uważa Kurycyn.

Z drugiej strony jest grupa branż, które twierdzą, że okres spowolnienia gospodarczego przetrwają w bardzo dobrej kondycji i w ich przypadku nie będzie konieczności redukowania zatrudnienia. Gorszych wyników gospodarki nie obawiają się między innymi firmy z branży farmaceutycznej, bankowo-ubezpieczeniowej, telekomunikacyjnej czy energetycznej.

Przedsiębiorstwa te planują nawet zwiększenie zatrudnienia i nie wykluczają wzrostu wynagrodzeń.

W branży energetycznej są poszukiwani np. inżynierowie z doświadczeniem w budowaniu siłowni energetycznych, specjaliści od uzyskiwania pozwoleń środowiskowych i administracyjnych, a także fachowcy, którzy mogą się okazać przydatni w poszukiwaniu i wydobyciu gazu łupkowego.

Z kolei firmy farmaceutyczne i medyczne szukają specjalistów od sprzedaży leków i sprzętu medycznego, a także inżynierów i biochemików z doświadczeniem menedżerskim, umiejących kierować zespołami specjalizującymi się w innowacjach.

A komu to spowolnienie grozi najbardziej? Przede wszystkim firmom ze wspomnianej branży motoryzacyjnej, AGD i meblarskiej. Na drugim końcu kryzysowego bieguna znajdują się branże: farmaceutyczna, energetyczna, telekomunikacyjna i usług informatycznych. One zapowiadają, że spowolnienie im niestraszne i nie będą redukowały zatrudnienia.