Pracodawcy, u których pracują cudzoziemcy, narzekają, że procedury związane z uzyskaniem od wojewody zezwolenia na ich zatrudnienie zajmują zbyt dużo czasu.
O 20 proc. wzrosła liczba zezwoleń wydawanych przez wojewodów pracodawcom, którzy chcą zatrudnić cudzoziemca spoza Unii Europejskiej. W pierwszym półroczu było 19 tys. zezwoleń, a rok wcześniej 15,6 tys. Dynamikę zatrudnienia zawdzięczamy rosnącemu zapotrzebowaniu na wykwalifikowanych robotników na przykład szlifierzy, tokarzy, spawaczy, a także pracowników do prostych prac – np. do zbierania pieczarek. Najwięcej obcokrajowców pracujących na podstawie zezwoleń pochodzi z Chin, Indii, Wietnamu, Nepalu i Ukrainy.
– Coraz częściej polskie firmy wolą tańszego fachowca – mówi prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Rosnącemu zapotrzebowaniu na obcokrajowców nie towarzyszy jednak uproszczenie procedury ubiegania się o zezwolenia w urzędzie wojewódzkim. Dotyczy to chociażby liczby wymaganych dokumentów.
– Zainteresowani nie powinni składać tych samych dokumentów za każdym razem, gdy ubiegają się o zezwolenie – mówi Konrad Ludian z East West Link, agencji zajmującej się sprowadzaniem cudzoziemców do pracy.
Dodaje, że obecnie przedsiębiorca czy agencja, która działa w jego imieniu, ubiegając się o zezwolenie np. dla 15 obcokrajowców, musi do każdego wniosku dołączyć wyciąg z Krajowego Rejestru Sądowego, ewentualnie wyciąg z ewidencji działalności gospodarczej, umowę spółki, pełnomocnictwo (gdy występuje agencja) i opinię starosty o braku możliwości zaspokojenia potrzeb kadrowych pracodawcy na podstawie rejestrów bezrobotnych.
– Nie można niestety raz złożyć w urzędzie kopii tych dokumentów za potwierdzeniem z oryginałem – mówi Konrad Ludian.
Wojewoda ma 30 dni po złożeniu wszystkich dokumentów na wydanie zezwolenia. W praktyce cała procedura trwa znacznie dłużej, gdyż zainteresowani zatrudnieniem cudzoziemca często popełniają błędy. Na przykład płacą 100 zł za zezwolenie nie z rachunku bankowego firmy albo jako tytuł przelewu wpisują zatrudnienie cudzoziemców, a nie ich imiona i nazwiska. Dodajmy, że potrzebne są dane wszystkich obcokrajowców. Kiedy jest ich np. 10, to brakuje miejsca na wpisanie ich danych na jednym blankiecie. Wtedy trzeba wysłać dwa albo trzy przelewy. I zapłacić za nie na poczcie.