Wójt musi zapewnić dzieciom dowóz do szkoły pod warunkiem, że ta znajduje się w odpowiedniej, określonej przepisami odległości. Inaczej może narazić się na zarzut niegospodarności.
Gminy, tworząc sieć szkół i przedszkoli, powinny zadbać o to, aby uczniowie nie musieli do nich zbyt daleko dojeżdżać. Inaczej gmina powinna odpowiednio wcześniej przygotować dla nich transport lub zwrócić pieniądze za przejazd rodzicom, jeśli to oni zdecydują się na dostarczanie dzieci do szkoły. Zwrot kosztów jest możliwy dopiero po udokumentowaniu przez nich zakupu np. biletów.
Samorząd musi taki transport zorganizować, jeśli droga uczniów klas 0 – IV z domu do najbliższej podstawówki przekracza trzy kilometry, a w przypadku klas V – VI – cztery kilometry.
Rodzice nie mają co liczyć na to, że gmina będzie dowozić dzieci, np. gdy droga siedmiolatka do szkoły wynosi 2,5 kilometra. Nie jest to możliwe nawet w sytuacjach, gdy teren jest górzysty. Przepisy w tym zakresie wciąż są bardzo restrykcyjne.
Jeśli samorządy przychylą się do prośby rodziców i sfinansują transport dzieci (mimo że szkoła jest położona bliżej, niż przewidują to przepisy), może narazić się na zarzut niegospodarności ze strony regionalnych izby obrachunkowych (RIO).
– W takiej sytuacji kwestionujemy wydatki na ten cel – mówi Grażyna Wróblewska, prezes RIO w Poznaniu.
Wójt wtedy może narazić się nawet na zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych.
Zmiany przepisów domagają się gminy.
– O dowozie uczniów powinny decydować gmina i jej możliwości finansowe, a nie odgórnie określone w przepisach odległości – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Jego zdaniem zmiana w tym zakresie powinna zostać niezwłocznie wprowadzona.
Rodzice i samorządy nie mają jednak co liczyć na szybką nowelizację przepisów. Wprawdzie rząd w projekcie nowelizacji ustawy o systemie oświaty przewidywał ich uelastycznienie, ale plan nie został zrealizowany. Od września 2012 r. samorządy miały mieć możliwość organizowania transportu dzieci do szkół, nawet gdy nie mają takiego ustawowego obowiązku. Natomiast zwrot kosztów miał się odbywać bez zbędnych formalności na podstawie szacunków. Na razie projekt nie został uzgodniony m.in. z ministrem finansów i trafił do kosza. W efekcie rodzice i samorządy na zmianę przepisów będą jeszcze musieli poczekać.