Polski student zaraz po dyplomie chciałby zarabiać ok. 2 tys. zł netto. Tymczasem z danych agencji zatrudnienia wynika, że pracodawcy, którzy decydują się zatrudniać absolwentów z reguły proponują im 1,4 – 1,6 tys. zł. Najwięcej – 2,5 tys. zł brutto – płacą w Warszawie, najmniej zaś – 1,4 tys. zł – w Białymstoku.
To jednak nadal więcej, niż jest w stanie zaoferować mu pierwszy pracodawca – wynika z najnowszych badań firmy analitycznej Campus przeprowadzonych na zlecenie portalu Pracuj.pl.
Największe wymagania płacowe mają studenci uczelni technicznych (2,3 tys. zł), następnie ekonomicznych (2 tys. zł), a najniższe słuchacze wydziałów humanistycznych. Ci byliby zadowoleni, gdyby na początek dostali 1,9 tys. zł. Co ciekawe, oczekiwania absolwentów studiów dziennych są z reguły o 100 – 200 zł wyższe niż ich kolegów, którzy studiują zaocznie.
Według Przemysława Gacka, prezesa Grupy Pracuj, niższa samoocena osób, które łączą naukę z pracą, jest niczym nieuzasadniona. – Jest odwrotnie. Pracodawcy znacznie chętniej przyjmują osoby, które mają doświadczenie zawodowe, bo wiedzą, że taki człowiek będzie lepiej zorganizowany i bardziej wydajny niż osoba, która nigdy nie pracowała – mówi Gacek.
Wyniki badań firmy Campus dowodzą też, że mimo iż w ciągu ostatnich dwóch lat sytuacja młodych na rynku pracy w znaczący sposób się pogorszyła, to absolwenci nie obniżyli swoich oczekiwań płacowych: chcą zarabiać niemal dokładnie tyle samo co rok temu.
Tymczasem z danych agencji zatrudnienia wynika, że pracodawcy, którzy decydują się zatrudniać absolwentów z reguły proponują im 1,4 – 1,6 tys. zł. Najwięcej – 2,5 tys. zł brutto – płacą w Warszawie, najmniej zaś – 1,4 tys. zł – w Białymstoku.
Najwięcej powodów do zadowolenia mają absolwenci renomowanych szkół technicznych czy ekonomicznych. Wielu z nich w momencie podpisywania pierwszej umowy o pracę dostaje nawet 4 tys. zł na rękę.