Jedynie Polska, Estonia, Szwecja i Włochy spośród 34 najlepiej rozwiniętych gospodarek świata obniżą w perspektywie 50 lat publiczne wydatki na emerytury.
Co więcej, mimo starzenia się ludności będziemy rekordzistą tej redukcji. Nasze wydatki spadną z 10,8 proc. do 8,8 proc. PKB. Tak wynika z najnowszego raportu OECD „Pension at a Glance 2011”.
Ta redukcja wynika głównie z wprowadzonej w 1999 roku reformy emerytalnej. Ponieważ tworząc OFE, „sprywatyzowaliśmy” część systemu emerytalnego, publiczne wydatki na świadczenia będą maleć. Ale na tym nie koniec. Liczy się także wysokość przyznawanych świadczeń. Spadek wydatków na emerytury wynika także z tego, że będzie ona liczona na całkiem nowych, mniej hojnych zasadach – zgromadzona w I i II filarze będzie dzielona przez statystyczną długość trwania życia osoby odchodzącej na świadczenie. Jak wynika z dostępnych szacunków, stosunek pierwszej emerytury do ostatniej pensji zmaleje z obecnego poziomu 60 proc. do 30 – 40 proc.
W całkiem innej sytuacji niż Polska są pozostałe kraje OECD. Tam wydatki na emerytury będą rosnąć. W niektórych krajach wręcz eksplodują. Tak na przykład stanie się w Grecji, gdzie na te świadczenia państwo ma wydawać 24,1 proc. PKB. Obecnie przeznacza na ten cel 11,6 proc. Podobnie będzie w Hiszpanii, gdzie wydatki mają wzrosnąć z 8,9 proc. PKB do 15,1 proc.
Szacunki OECD były robione w warunkach, w których do OFE miało trafiać 7,3 proc. pensji. Obecnie składka jest obniżona do 2,3 proc., docelowo ma wynieść 3,5 proc. Redukcja naszych wydatków na świadczenia może więc być mniejsza, niż przewiduje OECD, zwłaszcza jeśli rząd dalej będzie ciął składkę, jaka wpływa do II filaru.
bm