W Polsce jest ponad 222 niepublicznych szpitali Prywatne placówki ochrony zdrowia również podpisują kontrakty z NFZ Szpitale niepubliczne nie mają długów, a ich koszty funkcjonowania są niższe

  • W Polsce jest ponad 222 niepublicznych szpitali
  • Prywatne placówki ochrony zdrowia również podpisują kontrakty z NFZ
  • Szpitale niepubliczne nie mają długów, a ich koszty funkcjonowania są niższe
Oprócz 700 publicznych szpitali działa w Polsce 170 prywatnych. Do tego dochodzi jeszcze ponad 50 niepublicznych szpitali samorządowych, które również przekształciły się w spółki prawa handlowego. Różnica między nimi polega na tym, że w tych pierwszych udziały należą wyłącznie do prywatnych inwestorów, natomiast w szpitalach samorządowych najczęściej udziałowcem większościowym jest podmiot publiczny, czyli np. powiat. Wszystkie mają kontrakty z NFZ. Oznacza to, że pacjenci są tam leczeni bezpłatnie.
W 2007 roku wartości kontraktów prywatnych szpitali z funduszem ma przekroczyć 600 mln zł. Przewaga szpitali niepublicznych nad ich publicznymi odpowiednikami polega również na tym, że kontrakt z NFZ nie oznacza dla nich jedynego źródła finansowania. Mogą bowiem wykonywać na rzecz pacjentów ubezpieczonych w NFZ także świadczenia odpłatnie, czego nie mogą robić szpitale działające w formie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej.
Prywatne placówki nie mają długów, prowadzą przejrzystą politykę finansową, a zarządzający nimi ponoszą pełną odpowiedzialność za sytuację w swoich zakładach.
Siła prywatnych
Zgodnie z danymi resortu zdrowia, szpitale niepubliczne stanowią 21 proc. liczby szpitali. Posiadają ponad 8 tys. łóżek. W prywatnych szpitalach jest zdecydowanie krótszy okres hospitalizacji pacjentów. Pacjent przebywa tam średnio 5,5 dnia, a w zakładzie publicznym - 6,6 dnia. Koszty są więc niższe.
Zdaniem zarządzających prywatnymi zakładami ochrony zdrowia świadczy to o tym, że lepiej i efektywniej wykorzystują one swoje zasoby.
- Funkcjonowanie szpitala niepublicznego jest tańsze średnio o około 30 proc. w porównaniu z publicznymi zakładami opieki zdrowotnej - podkreśla Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenie Szpitali Niepublicznych.
Szpitale niepubliczne, których udziałowcami się prywatni inwestorzy, podkreślają, że nie mogą sobie pozwolić na nieliczenie kosztów. Jeszcze bardziej restrykcyjną politykę finansową prowadzą te, które zdecydowały się na wejście na giełdę. Obecnie na warszawskim parkiecie można kupić akcję Swissmed Centrum Zdrowia z Gdańska oraz EMC Instytut Medyczny. Wejście na giełdę to przede wszystkim szansa dla firm medycznych na zdobycie dodatkowego kapitału na dalszy rozwój. Dzięki temu placówki rozszerzają swoją działalność o usługi, których brakuje w danym regionie.
- Jedną z ostatnio oddanych inwestycji jest lądowisko dla szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR), który od września działa w Szpitalu św. Antoniego w Ząbkowicach Śląskich. To jedyny prywatny SOR w kraju - mówi Aneta Bawiec, rzecznik prasowy EMC.
Coraz szerszy zakres usług
Dzięki przejrzystej polityce finansowej oraz dodatkowym pieniądzom na inwestycje, prywatne szpitale przyjmują więcej pacjentów i zmniejszają wydatki, nie przedłużając niepotrzebnie hospitalizacji.
- Tylko w 2006 roku udzieliliśmy 160 tys. porad i wykonaliśmy 3 tys. zabiegów w całkowitym znieczuleniu - mówi Roman Walasiński, prezes zarządu Swissmed Centrum Zdrowia, prywatnego szpitala w Gdańsku.
Często powtarzany zarzut pod adresem prywatnych placówek medycznych, że wykonują ograniczony zakres usług zdrowotnych, jest więc nieprawdziwy. Coraz częściej zaczynają się one bowiem specjalizować w zabiegach z zakresu chirurgii, ortopedii, kardiochirurgii czy neurologii. Tak jest np. w przypadku szpitala Damiana, który specjalizuje się w zabiegach laryngologicznych czy urologicznych.
- Rocznie szpital przeprowadza ponad 5 tys. hospitalizacji. Postawiliśmy m.in. na rozwój oddziału hematologicznego. Działamy na podstawie kontraktu z NFZ, którego wartość w tym roku przekroczy 20 mln zł - mówi Krzysztof Tupaczewski, dyrektor niepublicznego szpitala w Zamościu.
Szpitale niepubliczne przyjmują również pacjentów z zagrożeniem zdrowia i życia.
- Wszystkie, niezależnie od formy własności, muszą przestrzegać przepisów ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Dlatego nie mam prawa odmówić pacjentowi udzielenia pomocy medycznej w sytuacji zagrożenia jego życia lub zdrowia - podkreśla Roman Walasiński.
W takiej sytuacji prywatny szpital nie ma również prawa uzależniać pomocy od wniesienia przez pacjenta jakichkolwiek opłat.
Niepubliczny a samorządowy
Te samorządy powiatowe, które zdecydowały się na przekształcenie zadłużonych publicznych szpitali w spółki, nie żałują decyzji.
- Szpital w Kluczborku, który został przekształcony w niepubliczny szpital samorządowy, działa już trzy lata. Żałuję, że tak krótko - mówi Stanisław Rakoczy, starosta powiatu kluczborskiego.
Przed zmianą formy własności placówka była zadłużona, miesięcznie przynosiła 300 tys. zł strat. Szpital został postawiony w stan likwidacji. Samorząd, jako jego organ założycielski, przejął dług placówki i go spłacił.
Od czerwca jako spółka prawa handlowego działa także były SP ZOZ w Malborku, przekształcony w Niepubliczne Powiatowe Centrum Zdrowia. Wcześniej dług szpitala wynosił 30 mln zł.
- Przeprowadziliśmy już restrukturyzację zatrudnienia części pracowników administracji. Wielu pracowników medycznych przeszło na kontrakty - mówi Barbara Kwińska, dyrektor do spraw medycznych placówki z Malborka.
Renata Jażdż-Zaleska, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Niepublicznych Szpitali Samorządowych (OSNSS), podkreśla, że szpitale, które zmieniły formę prawną w niepubliczne placówki samorządowe wciąż należą do podmiotu publicznego.
- Dlatego ja nie nazywam tego prywatyzacją. W ponad 82 proc. właścicielami szpitali są wciąż powiaty, w 11,6 proc. miasto (np. prezydent), a tylko w 9,6 proc. udziałowcami są również podmioty prywatne - dodaje szefowa OSNSS.
Niepubliczne szpitale działają na podstawie kodeksu spółek handlowych, który w bardzo restrykcyjny sposób określa poziom odpowiedzialności zarządzających spółkami za ich wynik finansowy.
- Ta odpowiedzialność w przypadku szpitali funkcjonujących jako SP ZOZ jest fikcyjna. Dyrektor nie musi dbać o finanse placówki, bo nie obawia się żadnych restrykcji, jeżeli go zadłuży. W końcu dług i tak przechodzi na organ założycielski szpitala, czyli ostatecznym rozrachunku na Skarb Państwa - mówi Krzysztof Tupaczewski.
Jeszcze kilkanaście samorządów zamierza przekształcić publiczne szpitale w spółki prawa handlowego. Decyzje w tej sprawie mają zapaść jeszcze do końca tego roku.
Dominika Sikora
Prywatyzacja szpitali / DGP
Zbigniew Religa, minister zdrowia / DGP