Przybywa miejsc, uczelni i specjalizacji, na których kształcenie dofinansowuje państwo, oferując m.in. stypendia motywacyjne. Rośnie także liczba chętnych do podjęcia ciężkich, technicznych studiów na tzw. kierunkach zamawianych.

Uczelnie rozpoczęły właśnie nabory uzupełniające, ale na kierunkach zamawianych pozostały jedynie pojedyncze miejsca. Na niektórych, aby uzyskać indeks, trzeba było pochwalić się bardzo dobrymi wynikami na maturze. Na przykład o jeden indeks na kierunku budownictwo realizowanym przez krakowską AGH biło się w tym roku 13 chętnych. To więcej niż na prawo wykładane na UW.

Bartosz Dembiński, rzecznik krakowskiej uczelni, nie ma wątpliwości, że prestiż budownictwa podniosło wpisanie go na listę kierunków zamawianych. Pojawiło się tam w 2010 r. I już wtedy o jeden indeks ubiegało się ponad 8 kandydatów. Rok wcześniej było ich 5.

– Te studia to nie tylko możliwość uzyskania wysokiego stypendium. Inwestujemy w podniesienie oferty dydaktycznej. Oferujemy wykłady z wybitnymi w swoich dziedzinach specjalistami czy atrakcyjne staże – mówi Dembiński.

To dlatego renesans przeżywają kierunki, takie jak fizyka, chemia czy matematyka. Miejsca na te dwa ostatnie realizowane przez UW w trybie zamawianym rozeszły się w pierwszym etapie rekrutacji. Na energetykę i chemię jądrową – makrokierunek otwarty w tym roku na UW – o jeden indeks biło się 4 kandydatów. Biotechnologia na Politechnice Gdańskiej miała ponad 5 kandydatów na jedno miejsce. Trzy osoby na jedno miejsce przyciągnęły takie kierunki, jak fizyka techniczna czy medyczna na krakowskiej AGH.

Czy młodzi ludzie chcą zatem sięgnąć po łatwe pieniądze w czasie studiów? – Nikt nie podejmie wysiłku nauki na tych studiach, nie mając do tego predyspozycji i zainteresowań w przedmiotach ścisłych. To raczej wynik tego, że państwo dało wskazówkę, że te kierunki dają możliwość znalezienia po studiach dobrej pracy – ocenia prof. Mirosław Handke, były minister edukacji. Tłumaczy, że studia humanistyczne są łatwiejsze i kojarzą się z przygodą intelektualną, ale do młodych ludzi dotarło wreszcie, że sam dyplom uczelni nie gwarantuje już etatu.

W roku akademickim 2009/2010 z kierunkami zamawianymi ruszyły 43 uczelnie, prowadząc 63 kierunki studiów. W ubiegłym roku dołączyło kolejnych 13. Tegoroczna rekrutacja była prowadzona już na 63 uczelniach, które realizują 141 kierunków. Z danych resortu nauki wynika, że obecnie już prawie 50 tys. studentów otrzymuje 1 tys. zł stypendium miesięcznie na kierunkach studiów strategicznych z punktu widzenia polskiej gospodarki.

Uczelnie, które chcą kształcić studentów na kierunkach zamawianych, otrzymają z budżetu państwa dodatkowe środki. Te pieniądze przeznaczane są m.in. na organizowanie kursów wyrównawczych dla studentów pierwszych lat, unowocześnienie programów, zajęcia dydaktyczne prowadzone przez wybitnych specjalistów, kursy i staże dające dodatkowe kwalifikacje i uprawnienia zawodowe. Uczelnie oferują też wyjazdy studyjne do przedsiębiorstw oferujących zatrudnienie absolwentom czy udział w konferencjach naukowo-technicznych. Przede wszystkim jednak te środki trafiają na motywacyjne stypendia dla najlepszych studentów. Może to być nawet 1 tys. zł miesięcznie.