Najwyższa Izba Kontroli potwierdza, że system kwalifikowania pacjentów do przeszczepów działa sprawnie; o kolejności na liście oczekujących decydują wyłącznie kryteria medyczne - poinformował w czwartek PAP prezes NIK Jacek Jezierski.

Jak podkreślił, kontrola NIK dotycząca organizacji i finansowania systemu przeszczepiania narządów, tkanek i komórek wykazała, że tylko stan bezpośredniego zagrożenia życia stwarza możliwość wykonania przeszczepu poza kolejnością, jednak z odnotowaniem na Krajowej Liście Oczekujących.

"Podstawowym problemem polskiej transplantologii jest zbyt mała liczba narządów do przeszczepiania w stosunku do liczby osób, które oczekują na przeszczep. Szpitale zgłaszają jako potencjalnych dawców góra 2 proc. wszystkich zmarłych w danej placówce" - powiedział Jezierski.

Według niego, aby zwiększyć szanse oczekujących na przeszczep, szpitale powinny wzmóc swoją aktywność "w procesie identyfikowania zmarłych, jako potencjalnych dawców".

"Są szpitale, które zgłaszają Poltransplantowi - odpowiadającemu za organizację przeszczepów - po kilkunastu dawców rocznie, inne o podobnej wielkości zaledwie kilku. Są również takie, które nie zgłaszają nikogo" - zaznaczył prezes NIK.

Według Izby, dyrektorzy szpitali, tłumacząc małą aktywność swoich placówek, wymieniają wiele przyczyn: od niezwykle skomplikowanej procedury orzekania śmierci mózgu, przez sprzeciw rodziny, aż po brak oddziałów kluczowych dla pozyskiwania narządów od zmarłych (neurologii, neurochirurgii, OIT i OIOM). Sprawę komplikuje także brak współpracy pomiędzy oddziałami i niewystarczająca wiedza niektórych lekarzy w zakresie procedur zgłaszania dawców.

Z danych NIK wynika, że od czasu gwałtownego spadku liczby przeszczepów w 2007 roku, następuje powolny wzrost. Do 2010 roku liczba przeszczepów narządów od zmarłych dawców wzrosła o 38,5 proc. - z 943 w roku 2007 do 1306 w roku 2010. Jednak w stosunku do roku 2006 zwiększyła się nieznacznie - o 7,2 proc. (w roku 2006 wykonano 1218 przeszczepów).

Niezmiennie najwięcej pacjentów czeka na przeszczep nerki; od pierwszej dializy do przeszczepu mijają średnio niemal trzy lata, a od zgłoszenia na Listę Oczekujących - od 7 do 12 miesięcy. Średni czas oczekiwania na planowy przeszczep wątroby w latach 2007-2009 wynosił pięć miesięcy (przy czym trzeba pamiętać, że oczekiwanie na przeszczep wątroby nie może być wspomagane leczeniem zastępczym, jak np. w przypadku niewydolności nerek).

Jak podkreśla NIK, największa przeszkoda to brak w szpitalach koordynatorów transplantacji. W kraju funkcjonuje 410 szpitali, w których można identyfikować zmarłych jako potencjalnych dawców narządów. Poltransplant przeszkolił na razie 249 koordynatorów, jednak tylko 70 z nich zostało zatrudnionych na odpowiednim stanowisku. Prawne podstawy funkcjonowania i finansowania koordynatorów wymagają pilnego doprecyzowania.

Zdaniem NIK, niezwykle ważne dla rozwoju transplantacji w Polsce są także działania promujące przeszczepy rodzinne jako ważną i skuteczną metodę leczenia. Liczba pobrań narządów od dawców żywych (nerek, wątroby) jest wciąż symboliczna i nie zmniejsza w istotny sposób niedoboru tych narządów do przeszczepu.

Liczba osób oczekujących na przeszczep szpiku wzrosła w latach 2007-2010 prawie dwukrotnie (z 315 do 619). Jednocześnie wzrosła też liczba przeszczepień szpiku od dawców niespokrewnionych lub rodzinnych z 292 w 2007 roku do 397 w roku 2010.