Od stycznia o 9 proc. spadła liczba firm działających na chronionym rynku pracy. Przedsiębiorstwa rezygnują ze statusu ZPChr, bo tracą przywileje. Więcej niepełnosprawnych osób musi się liczyć ze zwolnieniem.

W ciągu pierwszych czterech miesięcy tego roku aż 176 firm utraciło lub zrezygnowało ze statusu zakładu pracy chronionej (ZPChr). To 9 proc. wszystkich tego typu przedsiębiorstw. Zdaniem pracodawców przyczyniła się do tego nowelizacja ustawy o rehabilitacji, która znacznie ograniczyła korzyści związane z posiadaniem statusu ZPChr, a nie zmniejszyła obciążeń, które firma ponosi z tego tytułu.

Będzie gorzej

Zdaniem ekspertów liczba zakładów będzie dalej spadać, bo najdotkliwsze dla nich zmiany wejdą w życie za pół roku. Dlatego już teraz niektóre ZPChr rozważają przejście na otwarty rynek pracy. To jednak może oznaczać zwolnienia dla części niepełnosprawnych pracowników.

Te osoby, które zostaną w firmach, stracą dotychczasowe uprawnienia zarezerwowane dla zatrudnionych w zakładach, czyli m.in. opiekę medyczną w miejscu pracy i świadczenia z zakładowego funduszu rehabilitacji osób niepełnosprawnych.

Brak ulg

Utratę części przywilejów przez ZPChr wprowadziła nowelizacja ustawy z 27 sierpnia 1997 roku o rehabilitacji społecznej i zawodowej osób niepełnosprawnych (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 127, poz. 721). Została ona uchwalona ze względu na trudną sytuację finansową Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON), który w związku ze znacznym wzrostem liczby pracujących niepełnosprawnych musiał ponosić coraz wyższe koszty dopłat do ich pensji.

Jak sprawdziliśmy, firmy już odczuły negatywne skutki zmian przepisów, które zaczęły obowiązywać od stycznia tego roku. Najbardziej dotkliwa okazała się utrata zwolnień podatkowych i możliwości udzielania ulg we wpłatach na PFRON kontrahentom, co spowodowało spadek otrzymywanych przez nich zleceń.

Część firm rozwiązało też umowy z emerytami posiadającymi orzeczenie o umiarkowanym lub lekkim stopniu niepełnosprawności. Od marca tego roku pensja tych pracowników nie jest już dofinansowywana ze środków funduszu. To bezpośrednie przyczyny dotychczasowych rezygnacji ze statusu ZPChr.

– Szczególnie dotkliwa była dla nas utrata zwolnienia z podatku od nieruchomości i brak odpisów na PIT, ponieważ pieniądze w ten sposób uzyskane zasilały zakładowy fundusz rehabilitacji – mówi Małgorzata Chrobocińska z firmy Agrol z Raciąża, która od kwietnia nie ma już statusu ZPChr.

Dodaje, że firma szukała też osób ze specjalnymi schorzeniami, co pozwoliłoby na utrzymanie ulg podatkowych dla kontrahentów we wpłatach na PFRON. Bez skutku, bo takich niepełnosprawnych brakuje na rynku pracy.

Adam Jaworowski z firmy Astop A.A. Jaworowscy z Białegostoku, która też zrezygnowała ze statusu ZPChr, dodaje, że utracone przywileje są przedsiębiorcom potrzebne, aby rekompensować koszty związane z utrzymywaniem tego statusu.

– Taki zakład musi być dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, zapewniać opiekę medyczną, podlega częstszym kontrolom ze strony PFRON, inspekcji pracy oraz urzędów skarbowych – mówi Adam Jaworowski.

Dodaje, że to powoduje znaczne koszty po stronie pracodawcy, które po zmianach nie były rekompensowane.

Więcej zwolnienia

Jan Zając, prezes Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych, zwraca uwagę, że przyszły rok przyniesie jeszcze większy spadek liczby ZPChr. Od 2012 roku zaczną obowiązywać kolejne zmiany, w tym zmniejszenie dopłat do pensji niepełnosprawnych z umiarkowanym i lekkim stopniem niepełnosprawności.

– Problem ten może dotyczyć osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności, czyli tych, którzy mają najpoważniejsze schorzenia – mówi Jan Zając.

Obecnie, aby firma otrzymała status ZPChr, musi osiągać co najmniej 10-proc. wskaźnik ich zatrudnienia. Na otwartym rynku pracy nie ma takiego wymogu. Pracodawcy, chcąc działać w warunkach pełnej konkurencyjności, mogą więc zwalniać osoby najmniej wydajne, a takimi są najczęściej osoby ze znaczną niepełnosprawnością.

Firmy się wahają

– Będziemy się zastanawiać nad przejściem na otwarty rynek pracy, zwłaszcza że różnice w wysokości dofinansowań, jakie otrzymują ZPChr i firmy nieposiadające tego statusu, nie są już duże. Dziś nie pokrywają one dodatkowych kosztów, jakie muszą ponosić zakłady, w tym np. opieki medycznej dla pracowników – mówi Zbigniew Kożdoń, prezes zarządu firmy Integros z Bielska-Białej.

Rezygnacji z statusu nie zakłada na razie Biuro Ochrony Przedsiębiorstw Merpol z Poznania.

– Nasi pracownicy są przyzwyczajeni do dodatkowej pomocy, np. częściowej refundacji leków. Nie chcemy jej ich pozbawiać – mówi Maria Duszyńska, asystentka zarządu ds. osób niepełnosprawnych Merpol.

Ryszard Zyskowski, prezes Spółdzielni SNB w Białymstoku, zwraca też uwagę, że nie każdy ZPChr może sobie pozwolić na przejście na otwarty rynek pracy.

– 55 proc. naszych pracowników stanowią osoby niewidome. Musimy zapewniać im dodatkową opiekę medyczną – tłumaczy.

Dlatego Irena Ratuszna, prezes Spółdzielni Inwalidów Karpaty z Białej Niżnej, nie wyklucza, że nawet zachowując status ZPChr, trzeba będzie zwolnić kolejnych pracowników, tak aby firma nadal była rentowna, mimo niekorzystnych dla zmian w prawie.