Emeryci, którzy chcą zachować prawo do emerytury po 1 października, a do końca czerwca nie zdążyli złożyć wypowiedzenia, mogą rozwiązać umowę o pracę za porozumieniem stron. Pracodawcy raczej nie robią problemów - uważa adwokat Jarosław Dąbrowski.

"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że tysiące Polaków zwalniają się z pracy, aby zachować emeryturę. Chodzi o pracujących emerytów, którym 1 października ZUS zawiesi emerytury, jeśli do końca września nie odejdą z pracy. Wypowiedzenia muszą składać jednak trzy miesiące wcześniej. W takiej sytuacji jest 50 tys. osób.

Teoretycznie mogą się ponownie zatrudnić w dawnym zakładzie, ale na to musi się zgodzić pracodawca. Resort pracy szacuje, że na zmianie przepisów zaoszczędzi 700 mln zł rocznie.

Adwokat Jarosław Dąbrowski z kancelarii Gujski Zdebiak powiedział PAP, że jeżeli ktoś nie zdążył złożyć wypowiedzenia do końca czerwca, to w grę wchodzi jeszcze rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron.

"Jeżeli nie wpłynie to na organizację pracy w firmie, pracodawca powinien się zgodzić. Przynajmniej w połowie przypadków nie ma z tym problemów. Wniosek o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron można złożyć praktycznie w dowolnym momencie okresu wypowiedzenia" - powiedział adwokat.

Wyjaśnił, że trzymiesięczny okres wypowiedzenia wynika z kodeksu pracy i zależy od stażu pracy u danego pracodawcy. Przysługuje on po przepracowaniu u niego co najmniej trzech lat. Jeżeli ktoś pracuje w firmie krócej niż trzy lata, ale dłużej niż sześć miesięcy, przysługuje mu miesięczny okres wypowiedzenia.

W czwartek prezydencka minister Irena Wóycicka poinformowała, że prezydent Bronisław Komorowski podpisze nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Pozwala ona ponownie przeliczyć wysokość świadczeń niektórych pracujących emerytów.

Jak mówiła Wóycicka, nowelizacja - której projekt przygotował prezydent - niweluje niekorzystne efekty zmian przepisów dotyczących zasad łączenia pracy z emeryturą.

Wprowadza przepisy umożliwiające ponowne ustalenie wysokości emerytury dla emerytów, którzy równocześnie pobierają emeryturę oraz korzystają z prawa kontynuowania zatrudnienia u tego samego pracodawcy. Chodzi właśnie o emerytów, którzy nie rozwiązali umowy o pracę z dotychczasowym pracodawcą, a których prawo do emerytury zostanie - na podstawie ustawy o finansach publicznych - zawieszone od 1 października 2011 r.

Nowelizacja ustawy o finansach publicznych z grudnia ub.r. wprowadziła zasadę, że osoby, które po przejściu na wcześniejszą emeryturę pozostały na etacie w dotychczasowej firmie bez rozwiązania umowy, będą musiały wybrać między emeryturą a pensją.

"Ponieważ osoby, które w latach 2009 i 2010 przechodziły na emeryturę, łącząc ją jednocześnie z pracą u tego samego pracodawcy działały w zaufaniu do państwa i stanowionego przez nie prawa. Podjęły tą decyzję być może nie zawsze korzystnie dla siebie, dlatego że moment przyznania emerytury decyduje w istotny sposób o jej wysokości. Gdyby wiedziały, że przepisy się zmienią, być może kontynuowałyby pracę, odkładając decyzję o przejściu na emeryturę" - tłumaczyła Wóycicka.

Dodała, że nowe przepisy umożliwią takim osobom, ponowne przeliczenie emerytury, o ile zawieszą ją po 30 września br. i będą kontynuować to zawieszenie przez 18 miesięcy. "Będą one mogły wystąpić o przeliczenie emerytury i wybrać korzystniejszy jej wymiar" - podkreśliła prezydencka minister. Zgodnie z nowymi przepisami, o takie przeliczenie będzie można wystąpić tylko raz.

Zdaniem Pracodawców RP nowelizacja ma jedynie złagodzić konsekwencje zmiany przepisów. "Zmienione regulacje nie likwidują jednak kluczowej i kuriozalnej zasady obowiązku zwolnienia się z pracy w razie nabycia prawa do emerytury. Osoby, które chcą nadal pracować u dotychczasowego pracodawcy rozwiązują umowę choćby na jeden dzień, w celu obejścia absurdalnego przepisu" - podkreśla organizacja w piątkowym komunikacie.