Posłowie szukają sposobu na załatanie dziury w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Sposobem na poratowanie jego kondycji finansowej ma być oskładkowanie umów o dzieło. Taka propozycja padła w czasie prac sejmowej podkomisji stałej ds. rynku pracy.
Sprawą zainteresował się poseł PO Sławomir Piechota, przewodniczący sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. W piśmie skierowanym do Waldemara Pawlaka, przewodniczącego Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych, wskazał na nadmierne uprzywilejowanie umów o dzieło. Nie tylko bowiem osoby pracujące na ich podstawie nie płacą żadnych składek do ZUS, ale także mają możliwość odpisania wysokich kosztów uzyskania przychodu. Nowe zasady mogą dotyczyć prawie 3 mln osób.

Pracodawcy przeciwko

– Premier Waldemar Pawlak zwrócił się do naszego zespołu, abyśmy jak najszybciej rozpoczęli prace nad możliwością objęcia umów o dzieło składkami na ubezpieczenie społeczne oraz na Fundusz Pracy. Projekt ustawy ma być uchwalony jeszcze w tej kadencji Sejmu – mówi prof. Jan Klimek, przewodniczący zespołu ds. ubezpieczeń społecznych komisji trójstronnej.
Pracodawcy nie zgadzają się na zwiększenie kosztów pracy. Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, członek komisji trójstronnej, zwraca uwagę, że taka forma umowy dotyczy wyjątkowych sytuacji.
– To nieprawda, że umowy o dzieło są nadużywane przez pracodawców. W każdym bowiem przypadku końcowym efektem takiej umowy musi być konkretne dzieło – mówi.
Również Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego, broni małych przedsiębiorców i podkreśla, że nie nadużywają oni tej formy współpracy.
Natomiast Maciej Englert, dyrektor Teatru Współczesnego, prezes Unii Polskich Teatrów, wskazuje, że umowy o dzieło dotyczą przeważnie twórców. To ich ewentualne zmiany mogą najbardziej dotknąć.
– Jeśli do tego rząd będzie chciał podwyższyć o 100 proc. wysokość podatku płaconego przez twórców, to będzie to koniec polskiej sztuki – mówi Maciej Englert.

Kosztowne umowy

Jak ustalił „DGP”, komisja trójstronna ma bowiem nie tylko zająć się wprowadzeniem obowiązkowych składek od umów o dzieło, ale także obniżeniem z 50 do 30 proc. kosztów uzyskania przychodu przez twórców.
– To jest cios w młodych naukowców, którzy prowadzą zajęcia lub prace badawcze na podstawie umów o dzieło – mówi Wojciech Nagel, ekspert ubezpieczeniowy z Collegium Civitas w Warszawie.
Przypomina, że już kilka poprzednich rządów próbowało odebrać naukowcom i twórcom ich przywileje.
– Nikomu to się nie udało, bo gra nie jest warta świeczki. Dodatkowe pieniądze z oskładkowania umów o dzieło nie rozwiążą problemu FUS – dodaje Wojciech Nagel.

Wielkie liczenie

Związkowcy zwrócili się do rządu o oszacowanie skutków finansowych wprowadzenia nowych rozwiązań. Ten jednak do tej pory ich nie przedstawił.
– Nie wiemy więc, ile osób faktycznie wykonuje prace na podstawie umowy o dzieło, ale także jaka kwota z tego tytułu może wpłynąć do ZUS – mówi Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ.
„DGP” zwrócił się więc w tej sprawie do Ministerstwa Finansów. Z danych przesłanych do redakcji wynika, że 3,56 mln podatników w rozliczeniu podatku dochodowego od osób fizycznych za 2009 rok wskazało, że uzyskało przychody z tytułu umów o dzieło i zlecenia. Wysokość przychodu z tego tytułu wyniosła 25,6 mld zł. Dla porównania do ZUS z tytułu składek od umów-zleceń, umów agencyjnych oraz innych umów o świadczenie usług zawartych na podstawie kodeksu cywilnego w sumie wpłynęło 1,45 mld zł. Składki te wpłacono za 637 tys. osób. Za 11 mln osób obowiązkowo opłacających składki z tytułu umów o pracę i prowadzenia firm na konto ZUS wpłynęło 85 mld zł.
– Te liczby nie oznaczają jednak, że ZUS może liczyć na miliardowe wpływy – zauważa Jeremi Mordasewicz.
Podobnego zdania są inni eksperci. To jednak nie przekonuje związkowców.
– Pracodawcy nadużywają umów o dzieło. Jeśli pracodawcy będą płacić składki także od nich, to w przyszłości osoby ubezpieczone będą mieć wyższe emerytury. To najważniejszy argument przemawiający za nowymi rozwiązaniami – zauważa Wiesława Taranowska.
OPZZ jednak proponuje, aby obowiązkowe składki były płacone tylko w przypadku, kiedy osoba wykonująca pracę na tej podstawie nie ma innego tytułu do ubezpieczenia.

Bez stanowiska rządu

Propozycje zmian, chociaż trafiły do komisji trójstronnej, wciąż czekają na opinię Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Jej członkowie liczyli na to, że uda się ją uzyskać jeszcze w tym tygodniu. Tak się jednak nie stanie.
Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej, wybrała wyjazd do Brukseli niż rozmowy z partnerami społecznymi. Nie wyznaczyła także żadnego zastępstwa. „DGP” zwrócił się bezpośrednio do minister Jolanty Fedak o ocenę propozycji posłów PO.
– Proszę przesłać pytanie na piśmie – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Natomiast Bożena Diaby, dyrektor Biura Prasowego MPiPS, powiedziała, że sprawa składek od umów o dzieło nie trafiła jeszcze do ministerstwa.
Brak stanowiska resortu pracy może oznaczać, że propozycja oskładkowania umów o dzieło, wbrew oczekiwaniom wicepremiera, nie zostanie uchwalona przed wyborami.