W Polsce rejestr profesjonalnych zawodów rozrasta się w ślimaczym tempie, natomiast liczba pracowników-specjalistów pęcznieje znacznie szybciej. Specjalista do spraw obsługi klienta, sprzedaży, rozwoju, marketingu, lekarz specjalista, specjalista IT… Ile osób pracuje na takich stanowiskach i czy każdy specjalista jest specjalistą? – zastanawia się portal rynekpracy.pl

W Klasyfikacji Zawodów i Specjalności (KZiS), która systematyzuje profesje występujące na rynku pracy, specjaliści stanowią jedną z tzw. wielkich grup zawodowych. Takich grup w KZiS jest dziesięć, obok profesjonalistów są to m.in. robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy, pracownicy przy pracach prostych czy technicy i inny średni personel. Wszystkie wielkie grupy zawodowe wymienione w KZiS reprezentują określony poziom kwalifikacji. W przypadku specjalistów jest to najwyższy, czwarty stopień kompetencji, który obejmuje wykształcenie uzyskiwane na studiach licencjackich, magisterskich oraz podyplomowych i doktoranckich. Żadna z pozostałych dziewięciu grup zawodowych nie ma tak wysokich progów kwalifikacyjnych. Jest tak nawet w przypadku grupy „przedstawiciele władz publicznych, wyżsi urzędnicy i kierownicy”, gdzie jako kryterium przyporządkowania wykorzystuje się „funkcję tworzenia polityki i prawa oraz zarządzania”.

Czy w oparciu o definicję KZiS za specjalistę możemy uznać osobę pracującą jako profesjonalny blogger? Praktycznie – tak, ale teoretycznie już nie. Choć wśród niemal 650 profesji przypisanych do grupy „specjaliści” znajduje się wiele nowych, zaskakujących pozycji, nadal brak wśród nich naprawdę innowacyjnych i nietuzinkowych zajęć. Powód? Rejestr nie nadąża za dynamiką zmian na rynku pracy. Wykaz aktualizowany jest jedynie raz na 2-3 lata – niezwykle czasochłonny jest sam proces wyłaniania nowych zawodów.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przyjmuje zgłoszenia od innych resortów, urzędów pracy i stowarzyszeń zawodowych i dopiero na podstawie ich uwag rozpoczyna prace nad projektem zmian. Skutek – w trakcie ostatniego „odświeżania” KZiS w połowie 2010 roku grupę zawodową „specjaliści” rozszerzono o ponad 150 pozycji, jednak wiele z nowych zawodów nie było na rynku pracy żadną nowością. Choć w rejestrze debiutowały m.in. takie profesje, jak cool hunter czy trendsetter, na listę zawodów specjalistycznych wpisano również inne, mniej „oryginalne” profesje – doradcę finansowego, specjalistę ds. zarządzania talentami czy egzaminatora on-line.

O ile rejestr profesjonalnych zawodów rozrasta się w ślimaczym tempie, o tyle sama liczba pracowników-specjalistów pęcznieje znacznie szybciej. Z danych Eurostatu wynika, że w 1997 roku w Polsce pracowało 1 400 tys. specjalistów. Trzynaście lat później, w 2010 roku ponad 1,5 razy więcej – 2 614 tys. osób. Wyraźny wzrost liczby specjalistów w ostatnich latach rodzi pytanie, skąd bierze się ciągłe narzekanie pracodawców na brak wysoko wykwalifikowanych pracowników. Otóż w potocznym i podchwytywanym przez media mniemaniu specjalista to osoba posiadająca dogłębną wiedzę i doświadczenie w danej dziedzinie, które niekoniecznie musi być poparte certyfikatami czy wykształceniem. Liczy się przede wszystkim talent i zapał.

Odwrotnie jest z KZiS – zawarte tam urzędowe terminy „dyskryminują” ekspertów-samouków czy ekspertów-hobbystów, co zaniża rzeczywistą liczbę specjalistów. Z drugiej strony zawarty w KZiS wykaz ujmuje wśród specjalistów m.in. socjologów, politologów, filozofów czy dziennikarzy. Nie trzeba szczególnie tłumaczyć, w jaki sposób wpływa to na formalną liczbę profesjonalistów – niemal każdy wie, jakie rzesze humanistów opuściły w ostatnich latach mury uczelni i jak realne umiejętności niektórych z nich oceniają pracodawcy – podkreśla portal rynekpracy.pl.