Spośród blisko 400 tys. tegorocznych maturzystów zaledwie 26 tys. zdecydowało się zdawać na egzaminie historię. Było ich dwukrotnie mniej niż w 2005 roku. Resort edukacji zastanawia się, jak zmienić ten trend.
– Lekcje o naszej przeszłości obciąża pamięć faktami, która dominuje nad myśleniem. W efekcie wielu młodym ludziom wiedza historyczna wydaje się bezużyteczna, a tak być nie powinno – mówi minister edukacji Katarzyna Hall. I zapewnia, że wkrótce się to zmieni. Reforma programowa zakłada bowiem, że od 2012 roku uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, którzy wybiorą naukę historii na poziomie rozszerzonym, dzięki nowemu przydziałowi będą mieli jej znacznie więcej niż ci, którzy uczą się jej w trybie rozszerzonym obecnie.
A co z tymi, którzy zdecydują się na poziom podstawowy? Dla nich wprowadzono przedmiot historia i społeczeństwo. Ma to być historia z elementami wiedzy o kulturze, społeczeństwie, gospodarce itp. Odchodzi się w nim od chronologicznego uczenia dat od starożytności do najnowszej historii, w zamian oferując uczniom omawianie wybranych tematów w sposób problemowy. Wspólnie z nauczycielem będą oni analizować np. wpływ gospodarki poszczególnych państw na historię świata.
Na niższe zainteresowanie historią wpływa też to, że w rekrutacji na większość kierunków studiów nie wymaga się z niej matury. To ma się zmienić. MEN konsultuje właśnie z Komisją ds. Kształcenia Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) zmiany, zgodnie z którymi od 2015 roku ten przedmiot stałby się jednym z siedmiu koniecznych do wyboru na poziomie rozszerzonym. Obecnie można, poza obowiązkowymi na poziomie podstawowym polskim, matematyką i językiem obcym, wybierać dodatkowy przedmiot z listy 30 (ale równie dobrze można nie wybrać żadnego).
Według planów uczelnie wyższe mają zmienić swoje oczekiwania rekrutacyjne wobec zdających nową maturę w 2015 roku. W opinii MEN dzięki temu odsetek zdających rozszerzoną historię na maturze w roku 2015 powinien wzrosnąć przynajmniej dwukrotnie.