Zjawisko pracy przymusowej w Polsce jest słabo rozpoznane, natomiast jest bardzo często związane z handlem ludźmi - zaznaczono w raporcie z badań: "Handel ludźmi do pracy przymusowej w Polsce". Problemem jest identyfikacja ofiar i niska świadomość społeczna.

11 czerwca obchodzony jest Europejski Dzień Przeciwdziałania Handlowi Ludźmi.

W raporcie przygotowanym przez Ośrodek Badań Handlu Ludźmi Uniwersytetu Warszawskiego zaznaczono, że administracja publiczna, organy ścigania, wymiar sprawiedliwości, Państwowa Inspekcja Pracy dopiero kilka lat temu zwróciły uwagę na problem handlu ludźmi do pracy przymusowej. Podkreślono, że odnotowano kilka takich przypadków. "Z tego siedem spraw było lub nadal jest rozpatrywanych przez polski wymiar sprawiedliwości" - zaznaczono.

W ocenie autorów raportu, powodem tego są problemy w identyfikowaniu ofiar pracy przymusowej w Polsce, niska społeczna świadomość, a także problemy organizacyjne w instytucjach, które są lub powinny być zaangażowane w eliminowaniu pracy przymusowej.

Podkreślono, że Polska jest krajem pochodzenia i krajem tranzytowym, ale także krajem docelowym dla ofiar handlu ludźmi. "Nasza wschodnia granica stanowi granicę UE - to emigranci stanowią szczególnie podatna grupę na stanie się ofiarami pracy przymusowej" - podkreślono. Dodano, że o ile dotychczas najczęściej wykorzystywani do pracy byli obywatele byłego Związku Radzieckiego, to w ostatnich latach ofiarami wykorzystywania bądź zmuszania do pracy stają się obywatele państw azjatyckich.

Analizowane w raporcie sprawy karne dotyczyły pracy w handlu, głównie na bazarach, żebrania na ulicach miast, pracy na plantacjach rolnych, a także praca w stoczni.

We wszystkich przypadkach ofiary zostały oszukane co do warunków pracy: jej charakteru, wynagrodzenia, wyżywienia, itp. Większość osób przebywała w Polsce nielegalnie. "Przedstawiana przez sprawców oferty pracy nigdy nie były spełniane" - zaznaczono.

Podkreślono, że z istoty pracy przymusowej wynika, że sprawcy dążą do przejęcia kontroli nad ofiarami, stosują przemoc psychiczną i fizyczną.

Autorzy przedstawili m.in. przypadek Ukrainki wykorzystywanej w Polsce do pracy w gospodarstwie rolnym i jako pomoc domowa. Początkowo otrzymywała pensję, jednak gdy zamieszkała w miejscu pracy, przestano jej płacić, mimo iż tłumaczyła, że na Ukrainie ma dziecko i rodziców na utrzymaniu. "Gdy ofiara zaczęła coraz częściej nalegać na wypłacenie jakichkolwiek pieniędzy, sprawca zamknął ją w garażu, a gdy przyszła zima, umieścił ją na poddaszu i zabronił wychodzić" - podkreślono.

Opisano także przypadek Polaków pracujących na plantacjach cytrusów we Włoszech - otrzymywali ok. 10 euro na miesiąc, a pozostała część pieniędzy była im konfiskowana i miała być z czasem wypłacona. Z kolei ofiary obozów pracy w innym rejonie zarabiały 1 euro dziennie - gdy chorowały musiały wypłacić 20 euro kary. W obydwu sprawach ofiary musiały zapłacić za nocleg i wyżywienie przy czym koszty zakwaterowania były tak wygórowane, a zarobki zaniżane, że nie były w stanie odpracować zaciągniętego długu, nawet jeśli pracowały kilka miesięcy.

W raporcie zaznaczono, że choć polskie prawo karne nie zawiera przepisu penalizującego pracę przymusową, to definicja handlu ludźmi uznaje prace lub usługi o charakterze przymusowym, w tym również niewolnictwo, za formę handlu ludźmi. Handel ludźmi jest przestępstwem przeciwko porządkowi publicznemu. Kto dopuszcza się handlu ludźmi podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat trzech.

Raport sporządzono w ramach międzynarodowego programu badawczego; był finansowany przez Unię Europejską.