Pacjenci nie będą już odsyłani z ambulatoriów. Szpitale spółki mogą odpłatnie udzielać świadczeń wynikających z kontraktów - mówi Jacek Paszkiewicz, prezes NFZ.
Od 1 lipca pacjentów czeka mała rewolucja. Chodzi o zmiany w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej (AOS). Co to oznacza dla pacjentów?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba powiedzieć o tym, jak obecnie działa AOS i jakie wiążą się z tym ograniczenia. Przede wszystkim obecny sposób rozliczania w AOS jest dość schematyczny. Ogranicza możliwości lekarza w zakresie pogłębienia diagnostyki pacjenta w warunkach ambulatoryjnych czy też wykonania prostych zabiegów.
Z czego to wynika?
Przede wszystkim z wyceny świadczeń, które są wykonywane w warunkach ambulatoryjnych. Za taką poradę NFZ płaci lekarzowi 40 zł. Nie jest to w żaden sposób dla niego motywujące, żeby za te pieniądze faktycznie zająć się pacjentem, zrobić prześwietlenie i złożyć złamanie. Łatwiej jest odesłać do szpitala.
Czyli jednym słowem pieniądze mają zmotywować lekarzy do wykonywania pełnej diagnostyki?
Dokładnie tak. Głównym celem nowych przepisów jest to, żeby pacjent był szybciej i dokładnie leczony w przychodni specjalistycznej, a nie w szpitalu.
Czy to oznacza, że od 1 lipca pacjent, który zgłosi się do szpitala, zostanie odesłany do przychodni specjalistycznej?
Nie. Pacjenci, którzy trafią do szpitala, bo wymagają wykonania badań, nie będą nigdzie odsyłani. Zmienimy wycenę i system rozliczenia świadczeń diagnostycznych w przychodniach specjalistycznych. I liczymy na to, że lekarze tam pracujący będą przyjmować więcej osób i kompleksowo je leczyć.
Czyli w efekcie tych zmian wzrosną wydatki NFZ?
Ostatecznie tak. Ale będziemy do tego dochodzili stopniowo. Lekarze muszą się nauczyć operować nowym systemem i sprawdzać, jakie świadczenia opłaca się im wykonywać. Przede wszystkim mamy nadzieję, że uda nam się osiągnąć główny cel, czyli odciążyć szpitale, skrócić kolejki, a także ograniczyć nadwykonania. Dla pacjenta oznacza to szybszy dostęp do prostej diagnostyki bez konieczności hospitalizacji.
1 lipca wchodzi również w życie ustawa o działalności leczniczej. Jeszcze nie obowiązuje, ale już wywołuje wiele kontrowersji. Jedna dotyczy możliwości pobierania opłat przez szpitale spółki za te same świadczenia, które szpital wykonuje również na podstawie kontraktu. Czy będą mogły to robić?
A jak wyjaśnia to resort zdrowia?
Ale ja pytam o stanowisko NFZ.
Jestem zwolennikiem tego, aby niezależnie od formy prawnej szpitale mogły sprzedawać usługi, jeżeli tylko mają wystarczające moce przerobowe. Obecnie takiej możliwości nie mają publiczne szpitale.
Tylko że teraz spór dotyczy szpitali przekształcanych w spółki.
Jeżeli resort stoi na stanowisku, że będą mogły wykonywać odpłatnie takie same świadczenia jak zakontraktowane z NFZ, to ja z taką interpretacją się zgadzam.
Od tego roku do NFZ wpływa z KRUS 1,8 mld zł i ani grosza więcej. To efekt wprowadzenia stałego ryczałtu. Co to oznacza dla funduszu i jego budżetu?
Mamy świadomość, że z tego źródła w ciągu roku nie trafi do nas więcej pieniędzy. Kwotę tę KRUS chce jeszcze pomniejszyć o 6 mln zł, bo uważa, że za przesyłanie pieniędzy musi być pobrana opłata manipulacyjna, tzw. koszty poboru składki. My się z tym nie zgadzamy. Wystąpiliśmy do ministra finansów o interpretację przepisów. Odpowiedzi jeszcze nie dostaliśmy.



Ale na ustanowieniu sztywnego ryczałtu NFZ traci. Wcześniej wpływy z KRUS były wyższe, nawet dwukrotnie.
Minister finansów musiał odejść od dotychczasowego sposobu finansowania składki za rolników, bo został on zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny (TK). Wybrał więc rozwiązanie przejściowe do czasu wejścia w życie nowych przepisów, które będą zgodne z orzeczeniem TK. W efekcie mamy sztywny ryczałt.
To ile pieniędzy dostanie fundusz z KRUS w 2012 roku? Przecież wtedy muszą już zacząć obowiązywać nowe przepisy.
Zakładam, że rząd pracuje nad nowymi rozwiązaniami.
Ale pan nie odpowiada na moje pytanie. W efekcie NFZ jest w zawieszeniu i nie ma pewności, ile pieniędzy dostanie z KRUS?
Dlatego, nie wiedząc dokładnie, jakie rozwiązania przyjmie rząd, budżet na 2012 rok będziemy planować na podstawie tegorocznych wpływów z KRUS, czyli 1,8 mld zl.
A jaka propozycja powinna paść ze strony rządu, jeżeli chodzi o rolnicze ubezpieczenie? Jakie pana zdaniem byłoby optymalne rozwiązanie?
Moim zdaniem rolnicy powinni być ubezpieczeni na tych samych zasadach jak osoby w ZUS.
Czyli rolnicy również powinni płacić składkę w wysokości 9 proc.?
Tak. Jestem przeciwnikiem tworzenia grup szczególnie uprzywilejowanych. Zwłaszcza że obecni rolnicy to już nie te same osoby sprzed wejścia Polski do UE. To jest zupełnie inna grupa zawodowa i dochodowa.
Wpływy z KRUS to jednak tylko niewielka część wpływów do NFZ. Zdecydowana większość pochodzi z ZUS. Jak obecnie wygląda ściągalność składki z ZUS?
Do kwietnia wpływało do nas z ZUS tyle pieniędzy, ile przewidywała nasza prognoza. Wtedy ściągalność składki spadła. Prognoza była ustawiona na 4,5 mld zł, a wpłynęło na nasze konto o 87 mln zł mniej.
Co to oznacza dla NFZ?
Przede wszystkim musimy bardzo ostrożnie podchodzić do naszych wydatków. Tak żeby ich nie zwiększać.
Czy w takiej sytuacji NFZ będzie miał pieniądze, żeby dołożyć jeszcze do świadczeń w tym roku?
W funduszu zapasowym mamy zgromadzone – po zbilansowaniu straty – 590 mln zł. Na co zostaną one przeznaczone, zależy od decyzji rady NFZ. Pozostałą kwotę rada może przeznaczyć na świadczenia zdrowotne.
Czy planuje pan w najbliższym czasie zmianę planu finansowego NFZ?
Tak. Już niedługo przedstawię ją do akceptacji radzie NFZ. Będzie to stosunkowo niewielka kwota, bo 141 mln zł, a wynika ze zwiększonych przychodów finansowych niepotrzebnej już rezerwy na książeczki RUM oraz składki KRUS z lat ubiegłych.
Na jakie świadczenia pójdą te pieniądze?
Na pewno na specjalistykę i na nadwykonania za ubiegłe lata. Ale o tym zdecydują dyrektorzy oddziałów.
Ile pieniędzy będzie miał NFZ w 2012 roku?
Prognozujemy, że będzie to 64 mld zł. Tym samym NFZ będzie miał o 3,5 mld zł więcej niż w roku bieżącym.
Prognoza przychodów NFZ / DGP
Ile pieniędzy z KRUS trafia do NFZ (mld zł) / DGP