PiS rozpoczyna obywatelską akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie komercjalizacji publicznej służby zdrowia i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych z sektorów strategicznych dla Polski - poinformowali w czwartek posłowie tej partii.



Na konferencji prasowej w Suwałkach (Podlaskie) poseł Jarosław Zieliński poinformował, że podpisy będą zbierane w biurach posłów i senatorów PiS. Według niego potrzeba ok. miesiąca na zebranie 500 tys. podpisów. PiS chce zebrać ich milion. "Jeśli okaże się, że trzeba więcej czasu, to przyspieszymy lub poszukamy innych form dotarcia do społeczeństwa. Może trzeba będzie wyjść do ludzi i szukać na ulicy poparcia dla sprawy" - poinformował Zieliński.

Minister zdrowia Ewa Kopacz zaapelowała do polityków PiS, a zwłaszcza lekarzy w szeregach tej partii, by "nie używali polskich pacjentów jako amunicji wyborczej". Wskazała, że straszenie prywatyzacją, droższymi lekami i kolejkami "już się odbywało". "Zmilczeli wtedy, kiedy pokazywaliśmy fakty, fakty nie kłamią, a z faktami nie chcą dyskutować" - zaznaczyła. "Zbierajcie się, straszcie się, zostawcie pacjentów w spokoju" - dodała.

Referendum ogólnokrajowe może być przeprowadzone w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa. Zarządza je Sejm bezwzględną większością głosów lub prezydent za radą i zgodą Senatu.

Istnieje również społeczna inicjatywa referendalna - projekt referendum musi wtedy uzyskać co najmniej 500 tys. podpisów osób mających prawo udziału w referendum. Wówczas Sejm może postanowić o poddaniu określonej sprawy pod referendum.

PiS ma już propozycje kart do głosowania, na których widnieją dwa pytania: 1. Czy jest Pan/Pani przeciwko komercjalizacji i prywatyzacji publicznej służby zdrowia?; 2. Czy jest Pan/Pani przeciwko prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych z sektorów strategicznych dla Polski?

Zdaniem posła, ustawa o działalności leczniczej, którą 10 maja tego roku podpisał prezydent, powoduje, że samorządy będą dążyć do przekształcania szpitali publicznych w spółki prawa handlowego. "Ta ustawa wręcz szantażuje samorządy, bowiem jej konstrukcja jest taka, że jeśli nie przekształci (samorząd) jednostki w spółkę, to będzie odpowiedzialny za jego zobowiązania i ich spłatę. Samorządy zostały postawione pod ścianą przez tych, którzy tę ustawę uchwalili" - dodał Zieliński.

Według PiS najpierw komercjalizacja, a później prywatyzacja państwowej służby zdrowia ograniczy dostęp do części usług medycznych - tych mniej opłacalnych dla szpitali. Zaznaczył, że PiS nie jest przeciwko prywatnej służbie zdrowia, ale powinny istnieć także publiczne placówki.

Zieliński poinformował, że PiS sporządzi listę przedsiębiorstw państwowych z sektorów strategicznych, które nie powinny być prywatyzowane. Podkreślił, że chodzi o przedsiębiorstwa m.in. z sektora energetycznego, chemicznego, sieci transportu kolejowego i lotniska.

"Obecnie rządzący obóz PO-PSL, wspierany w wielu miejscach przez SLD, dąży do prywatyzacji wszystkiego co się da sprywatyzować" - dodał poseł PiS.

Zieliński uważa, że szanse na przeprowadzenie referendum są spore, bo większość rządząca stanie przed poważnym problemem, gdy obywatele podpiszą się pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Dodał jednak, że wierzy w zwycięstwo PiS w wyborach parlamentarnych i wtedy referendum przeprowadzi nowa większość rządząca.

Poseł PiS i szef okręgu tej partii Krzysztof Jurgiel mówił na konferencji prasowej w Białymstoku, że o wsparcie akcji PiS chce też zwrócić się do organizacji społecznych w regionie (m.in. w służbie zdrowia).

Jurgiel mówił, że w takiej sprawie decyzję powinien podjąć naród. Przypomniał, że w Sejmie nie udało się opozycji przegłosować wniosków o odwołanie ze stanowisk ministrów zdrowia i skarbu państwa. W jego ocenie, o przyszłości szpitali powinni decydować obywatele. Mówił też, że sektory gospodarki strategiczne dla państwa: produkcja żywności, energetyka, powinny być własnością państwa.

PiS takie referendum chciałoby przeprowadzić jesienią. Według Jurgiela, najlepiej, gdyby odbyło się razem z wyborami parlamentarnymi.

Pytana o tę sprawę w Zabrzu minister zdrowia powiedziała PAP, że "są politycy, którzy są niereformowalni i są politycy, dla których nie ma świętości". "Ja prosiłam tylko o jedno, zostawcie pacjentów w spokoju. Możecie się tłuc między sobą. Jak macie taką potrzebę i potrzebne jest wam do życia - jak tlen do oddychania - wieczne straszenie się, to się straszcie we własnym towarzystwie. Zbierajcie się, straszcie się, zostawcie pacjentów w spokoju" - zaapelowała Kopacz.

Oceniła, że dopóki od reformowania ochrony zdrowia nie oddzieli się polityki, każdy kolejny minister zdrowia będzie miał "pod górkę". "Jeśli dobrze życzymy polskim pacjentom, jeśli jednocześnie ich szanujemy, nie tolerujmy uprawiania polityki na nieszczęściu ludzkim. Nie używajmy polskich pacjentów jako amunicji wyborczej" - zaznaczyła minister zdrowia.

Dodała też, że jeśli politycy PiS chcą uprawiać politykę, niech robią to w sposób przyzwoity, ale bez obecności pacjentów. "To jest świętość dla każdego lekarza, a w klubie PiS też są lekarze. Muszą sobie odpowiedzieć w swoim własnym lekarskim sumieniu, czy to jest przyzwoite, co robią" - podkreśliła Kopacz.