Po miesiącu od pełnego otwarcia niemieckiego rynku pracy dla polskich pracowników okazuje się, że już pojawiły się problemy z legalnością ich zatrudnienia. Zanotowano pierwsze przypadki, gdy niemiecki pracodawca odmawia, mimo wcześniejszych uzgodnień, podpisania umowy o pracę.
– Jeden z naszych klientów był właśnie w takiej sytuacji – mówi Rafał Dryla z GP People.
Inne przykłady łamania praw polskich pracowników dotyczą wynagrodzenia. Zamiast pensji wcześniej ustnie umówionej oferuje się im pracę na czarno ze stawką o połowę niższą (np. zamiast 8 euro tylko 4 euro za godzinę). Angelika Schmid, mecenas z kancelarii prawnej Noerr, podpowiada, że nawet jeśli wynagrodzenie nie zostało wcześniej uzgodnione, to powinno ono być uzależnione od wynagrodzenia zwyczajowo przyjętego za daną pracę. Nie wolno więc Polakowi płacić za te same zadania mniej niż Niemcowi.
Polski pracownik może egzekwować swoje prawa, pod warunkiem że zna język niemiecki. A z tym niestety jest problem. Jego znajomość natomiast pozwala na skuteczne zaskarżenie do sądu niemieckiego niesolidnego pracodawcy. Pracownik może to zrobić, jeśli firma nie chce podpisać umowy lub warunki pracy (płacy) nie odpowiadają tym z umowy o pracę. Sąd może przyznać Polakowi odszkodowanie za cały okres, na jaki była zawarta umowa.
Osoba pokrzywdzona może zwrócić się również o pomoc do właściwego niemieckiego urzędu pracy lub związków zawodowych tam działających.
– Ci, którzy nie znają niemieckiego, a ich prawa zostały złamane, powinni zgłosić się do polskich konsulatów – mówi Małgorzata Kociuba, doradca Eures w Dolnośląskim Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Jeleniej Górze.
Na ich stronach internetowych są telefony i adresy instytucji, gdzie można uzyskać pomoc oraz zgłosić informację o nieuczciwych pośrednikach pracy i pracodawcach.