Choć sytuacja na polskim rynku pracy nieco się poprawiła, nadal jest ona trudna – wynika z najnowszych danych GUS. Co gorsza, wyraźnych zmian na lepsze szybko nie będzie.
W I kw. 2011 r. pracowało blisko 15,9 mln Polaków. To o 300 tys. więcej niż przed rokiem – wynika z badań aktywności ekonomicznej ludności (BAEL), które obejmują całą gospodarkę, nawet jej szarą strefę. Wzrost liczby pracujących jest niewielki w porównaniu na przykład z bardzo dobrym pod tym względem rokiem 2007, w którym liczba pracujących osób zwiększyła się o ponad 740 tys. – Dzieje się tak, ponieważ przy dość wysokim wzroście gospodarczym powstaje mało nowych miejsc pracy. Między innymi dlatego że zwiększa się wydajność pracowników i przedsiębiorcy ograniczają tworzenie nowych etatów – wyjaśnia prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Przyspieszenie w rozwoju gospodarki potwierdza także GUS. – Wzrost PKB w pierwszym kwartale był zbliżony do wyniku z IV kwartału 2010 r., kiedy to wyniósł 4,5 proc. – uważa Halina Dmochowska, wiceprezes GUS.
Dla oceny rynku pracy istotny jest też wskaźnik zatrudnienia. Ten liczony zgodnie z metodologią Eurostatu (dla osób w wieku 15 – 64 lata) w ciągu roku zwiększył się zaledwie o 0,7 pkt proc. – do 58,9 proc. Jest niski w porównaniu ze średnią 27 krajów UE, gdzie przekracza 64 proc.
Według BAEL w I kw. tego roku prawie 1,8 mln osób nie miało pracy – to o zaledwie 68 tys. mniej niż przed rokiem. Uwzględniając zmiany w liczbie pracujących, stopa bezrobocia spadła w tym czasie o 0,6 pkt proc. do 10 proc.
– Wyraźnych zmian na lepsze szybko nie będzie. W końcu roku stopa bezrobocia może spaść do 8,6 proc. i będzie mniejsza niż przed rokiem tylko o 0,7 pkt proc. – ocenia Karolina Sędzimir, ekspert rynku pracy z PKO BP. Jeśli sprawdzi się ta prognoza, wówczas liczba bezrobotnych skurczy się do 1 mln 550 tys.
Z danych GUS wynika również, że firmy obawiają się na stałe wiązać z pracownikami. Wciąż bardzo dużo osób ma więc umowy na czas określony. Wśród pracowników najemnych jest ich 26 proc. – tyle samo co przed rokiem. – Pod tym względem jesteśmy na pierwszym miejscu w UE, w której wskaźnik ten wynosi średnio 15 proc. – mówi Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Na powolną poprawę na rynku pracy wskazują także dane o bezrobociu rejestrowanym (jest wyliczane na podstawie osób zarejestrowanych w urzędzie pracy). W tej statystyce stopa bezrobocia spadła w kwietniu do 12,6 proc. z 13,1 proc. w marcu, ale była o 0,2 pkt proc. wyższa niż przed rokiem.