Propozycja przekazywania oszczędności ubezpieczonego z OFE do ZUS na 10 lat przed przejściem na emeryturę to nie marginalizacja II filaru, ale jego całkowita likwidacja - uważa Wiktor Wojciechowski, dr nauk ekonomicznych, członek zarządu Fundacji FOR (Forum Obywatelskiego Rozwoju), dyrektor działu analitycznego w FOR.
Rozmawiamy z Wiktorem Wojciechowskim, dr nauk ekonomicznych, członek zarządu Fundacji FOR (Forum Obywatelskiego Rozwoju), dyrektor działu analitycznego w FOR
Rząd chce, żeby na 10 lat przed przejściem na emeryturę nasze oszczędności z OFE zostały przekazane do ZUS. Czy to dobry pomysł?
To byłby kolejny etap demontażu reformy emerytalnej. Najpierw rząd zamiast prawdziwej reformy finansów publicznych ściął niemal o połowę składkę do OFE, a teraz minister pracy proponuje, abyśmy skrócili okres inwestowania naszych rzeczywistych oszczędności na rynku kapitałowym. Traktuję tę propozycję nie jako zapowiedź marginalizacji II filaru, ale jego całkowitej likwidacji. Jeżeli dotychczasowe tempo destrukcji systemu się utrzyma, to za parę lat ponownie nasze emerytury będą zależeć wyłącznie od politycznych obietnic. Jednym z istotnych celów reformy emerytalnej sprzed 12 lat było rozkładanie ryzyka pomiędzy dwa filary, a nie kumulacja ryzyka w filarze w pełni zależnym od polityków. Stopniowe przenoszenie oszczędności z OFE do ZUS pod hasłem zwiększenia bezpieczeństwa naszych oszczędności emerytalnych to robienie Polakom wody z mózgu.
Czyli grozi nam przejedzenie pieniędzy na przyszłe emerytury?
Pieniądze zgromadzone w OFE powinny być inwestowane na rynku kapitałowym także w okresie, gdy będziemy już na emeryturze. Środki pieniężne, które trafiłyby z OFE do ZUS, będą natychmiast wydane na bieżące emerytury. Zamiast rzeczywistych oszczędności będziemy musieli zadowolić się wyłącznie księgowymi zapisami w ZUS. Bylibyśmy znów skazani na łaskę polityków, którzy zamiast szukania oszczędności poprzez ograniczanie absurdalnych wydatków coraz śmielej będą sięgać po nasze oszczędności emerytalne.
A może rząd chce, żebyśmy mieli wyższe emerytury?
Wysokość przyszłych emerytur zależy przede wszystkim od siły polskiej gospodarki. Stopniowa likwidacja kapitałowej części systemu to sposób na odkładanie w czasie reformy finansów publicznych, czyli zmniejszenia wysokich wydatków, które obecnie są najpoważniejszą barierą naszego rozwoju.
Środki przekazane z OFE do ZUS byłyby jednak waloryzowane?
Zapisy księgowe w ZUS i przyszłe emerytury byłyby waloryzowane, ale jak na razie koszty tej waloryzacji ponoszą wszyscy podatnicy, którzy finansują dziurę w ZUS. W kapitałowej części systemu podstawą wzrostu emerytur są zyski z inwestycji na rynku kapitałowym. To zasadnicza różnica, którą minister pracy stara się zamazać. Dzisiaj ZUS wypłaca kapitałowe emerytury okresowe dla kobiet, które przystąpiły do OFE, ale wcześniej dostaje je z OFE.
O co zatem rzeczywiście chodzi rządowi?
Ta propozycja ma na celu wyłącznie krótkookresową poprawę sytuacji finansowej Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i całych finansów publicznych. Im więcej pieniędzy trafi z OFE do ZUS, tym mniejszą dotację minister finansów będzie musiał przekazać do ZUS. Ale w przyszłości sytuacja się odwróci – bieżące zobowiązania emerytalne państwa zamiast spadać będą rosły.
Co pan zatem proponuje, żebyśmy mieli godziwą emeryturę z OFE?
Ja bardziej wierzę w siły gospodarki niż w obietnice polityków. Dlatego wolałbym, aby moja emerytura zależała od efektywności pomnażania moich oszczędności na rynku kapitałowym, także w okresie, gdy będę już pobierał to świadczenie. Wysokie bezpieczeństwo i efektywność takich inwestycji zapewnia portfel z przewagą obligacji, ale nie tylko emitowanych przez polski rząd, ale także przez kraje rozwijające się i przedsiębiorstwa. Zamiast tworzyć osobne zakłady emerytalne, warto rozważyć inne rozwiązania. Przykładowo, zarządzanie oszczędnościami emerytalnymi zgromadzonymi w OFE można by powierzyć już istniejącym funduszom inwestycyjnym na zasadzie przetargu. System powinien być możliwie tani, ale kapitałowy.