Trybunał Konstytucyjny ponownie w środę odroczył rozprawę, na której od wtorku rozpatrywał ustawę o racjonalizacji zatrudnienia w administracji państwowej, zakładającą m.in. zwolnienie 10 proc. urzędników. Wyrok zapadnie prawdopodobnie na początku czerwca.

Ustawę skierował do Trybunału w styczniu br. prezydent Bronisław Komorowski. We wniosku o jej zbadanie podniósł, że obejmuje ona m.in. urzędników mianowanych i korpus służby cywilnej - miałoby to być sprzeczne m.in. z konstytucyjną zasadą zaufania do państwa.

Inny zaskarżony przepis dotyczy nadania premierowi prawa wydania rozporządzenia, w którym może wskazać, w jakich jednostkach administracji może nie być redukcji zatrudnienia. Prezydent argumentował, że jest to sprzeczne z zasadą wyłączności ustawy, która zakłada, że najważniejsze dla funkcjonowania państwa i jego organów oraz dla obywateli sprawy powinny być regulowane wyłączenie w drodze ustawowej, a nie podrzędnych aktów normatywnych.

Strony we wtorek zaprezentowały swoje stanowiska, sędziowie rozpoczęli zadawanie pytań, które kontynuowali w środę od rana. Mieli je wszyscy z 14-osobowego składu orzekającego. Po wystąpieniach końcowych stron, przewodniczący TK Andrzej Rzepliński odroczył rozprawę bezterminowo, dodając, że strony zostaną poinformowane o terminie kolejnej, na której zostanie ogłoszony wyrok. Dodał, że odbędzie się ona "prawdopodobnie na początku czerwca".

Sędziowie w środę dociekali, jakie konsekwencje będzie miało wejście w życie ustawy z opóźnieniem spowodowanym postępowaniem TK, podczas gdy wpisano do niej szereg sztywnych dat, np. to, że wchodzi w życie 1 lutego br. Przedstawiciele rządu przyznali, że w takim przypadku realizacja ustawy będzie niemożliwa, ze względu na wpisane do niej daty, i będzie wymagała jak najszybszej nowelizacji.

Szef Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek zapewniał, że rząd ma świadomość konieczności takiej zmiany i szybkiego znowelizowania ustawy.

Pytania dotyczyły też rozporządzenia dotyczącego ustalenia poziomu zwolnień w poszczególnych jednostkach administracji, do którego wydania ustawa upoważnia premiera. Według strony skarżącej, akt ten rożni się od innych rozporządzeń, bo na jego mocy można wyłączyć niektóre podmioty spod działania ustawy. Berek argumentował, że tego typu akty były już wydawane przy innych ustawach i ich konstytucyjność została potwierdzona przez Trybunał.

Sędziowie pytali m.in. reprezentującego premiera ministra Michała Boniego o szacunki ewentualnych kosztów procesów czy odszkodowań dla zwalnianych urzędników, gdyby ustawa weszła w życie. Próbowali też dociec, czy zaskarżone przez prezydenta przepisy są nierozerwalnie związane z resztą ustawy, co oznaczałoby, że w razie ich uchylenia cała ustawa nie może wejść w życie. W opinii szefa RCL, ustawa mogłaby wejść w życie bez tych przepisów.

W trakcie rozprawy przewodniczący Trybunału Andrzej Rzepliński i sędzia Małgorzata Pyziak-Szafnicka wyrazili opinię, że do przeprowadzenia zakładanych zmian nie potrzeba aktu prawnego rangi ustawy i można tego dokonać innymi dostępnymi metodami.

W końcowych stanowiskach strony podtrzymały swoje wnioski z wtorku. Reprezentujący prezydenta radca Andrzej Proksa wnioskował o uchylenie zaskarżonych przepisów, dotyczących: możliwości przeprowadzenia zwolnień wśród urzędników mianowanych, korpusu Służby Cywilnej oraz nadania premierowi prawa wydania rozporządzenia, w którym może wskazać, w jakich jednostkach administracji może nie być redukcji zatrudnienia.

Niemal identyczne stanowisko miał występujący w imieniu Prokuratora Generalnego Robert Hernand. W opinii PG konstytucyjne jest jedynie umożliwienie premierowi w rozporządzeniu tylko i wyłącznie zmniejszenia limitów zwolnień.

Przedstawiciel Sejmu - poseł Grzegorz Karpiński oraz reprezentujący rząd minister Michał Boni i szef RCL Maciej Berek wnosili o uznanie zaskarżonych przepisów za konstytucyjne.