Ze względu na wyższe koszty utrzymania kolejne szpitale mogą mieć problemy finansowe. Połowa placówek może zostać przekształcona w spółki, jeśli nadal będą przynosić straty.
Przekształcenie szpitali w spółki, chociaż nieobowiązkowe, ma zmusić samorządy przede wszystkim do dbania o ich finanse i zlikwidować błędne koło zadłużenia podległych im placówek. Ma do tego posłużyć ustawa o działalności leczniczej. Zgodnie z nią samorządy będą musiały spłacać ujemny wynik finansowy swoich szpitali.
Jeżeli nie zrobią tego w 3 miesiące od przyjęcia jego sprawozdania finansowego, to w ciągu kolejnych 12 będą miały obowiązek przekształcenia publicznego szpitala w spółkę. Resort zdrowia liczy na to, że do końca 2013 roku nawet 40 proc. placówek będzie działać w tej formie.
I zapewne się nie myli zwłaszcza jeżeli wziąć pod uwagę, że połowa publicznych szpitali ma stratę łącznie na 910 mln zł. Dla większości samorządów jej spłata jest nie do udźwignięcia.

Zmiana lub likwidacja

Nowe przepisy zaczną obowiązywać 1 lipca 2011 r. Jednak dla szpitali kluczowe będą ich przyszłoroczne wyniki finansowe. W efekcie samorządy w 2013 roku będą musiały zdecydować, czy pokryją stratę prowadzonych przez siebie szpitali.
Jeśli uregulują zadłużenie, placówka będzie dalej mogła funkcjonować jako publiczny zakład opieki zdrowotnej. Brak takiej decyzji spowoduje, że samodzielny publiczny zakład opieki zdrowotnej (SP ZOZ) stanie się spółką. Alternatywą będzie tylko likwidacja.
Większość organów założycielskich wybierze więc przekształcenia. Jak podkreśla Krzysztof Jeżowski, ekspert ds. restrukturyzacji w ochronie zdrowia, jest mało prawdopodobne, żeby samorządy zdecydowały się na pokrycie strat, bo musiałyby brać kredyty. Na to są małe szanse, bo już teraz zbliżają się do dopuszczalnych progów zadłużenia.
– To rozwiązanie wybiorą tylko te, których strata jest niewielka lub których szpitale wychodzą z zadłużenia – twierdzi Marek Wójcik, ekspert ds. ochrony zdrowia Związku Powiatów Polskich.

Coraz większe straty

Tym bardziej że samorządy spodziewają się, iż straty szpitali już za ten rok mogą być zdecydowanie wyższe niż w ubiegłych latach. Nawet placówki, które do 2010 roku bilansowały swoją bieżącą działalność, zaczynają mieć kłopoty finansowe. Tak jest w przypadku Szpitala Specjalistycznego w Zgierzu. Przez cztery poprzednie lata nie przynosił straty, a po raz pierwszy wygenerował ją w ubiegłym roku. Prawdopodobnie ujemnym wynikiem zamknie też obecny. Główną przyczyną są coraz mniejsze przychody z kontraktu NFZ oraz rosnące koszty bieżącej działalności.
– Mamy umowę z funduszem o 2 mln zł mniejszą niż rok wcześniej, który już zamknęliśmy stratą. Jednocześnie o 2 pkt proc. wzrósł VAT, co wpłynęło na radykalne podwyżki cen leków, kosztów wyżywienia i innych usług – podkreśla Mariusz Jędrzejczak, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Zgierzu.
Szpitale już teraz boją się ewentualnego podniesienia płacy minimalnej w 2012 roku, bo to jeszcze bardziej zwiększy koszty ich funkcjonowania.



Błędy w systemie

Zdaniem ekspertów zbyt niskie przychody szpitali są jedną z systemowych przyczyn ich kłopotów finansowych.
– Niskie przychody szpitali wynikają z tego, że jest ich za dużo. Środki, które ma do dyspozycji NFZ, będą zawsze niewystarczające – podkreśla Krzysztof Jeżowski.
Dodaje, że w ubiegłym roku w wyniku intensywnego inwestowania podmiotów prywatnych w lecznictwo szpitalne SP ZOZ wyrosła konkurencja w postaci szpitali prywatnych. Rywalizując o kontrakty z publicznymi placówkami, wygrywały dzięki swojej nowoczesności i niższym cenom usług. Przez to przychody publicznych placówek spadły.

Złe zarządzanie

Tajemnicą poliszynela jest jednak również to, że część szpitali ma kłopoty na własne życzenie. Są po prostu źle zarządzane. Przez ostatnie trzy lata, kiedy NFZ nie zwiększał kontraktów, te placówki nie robiły nic, żeby ograniczyć swoje koszty. Nie restrukturyzowały zatrudnienia np. w administracji oraz nie dostosowywały działalności medycznej do faktycznych potrzeb rynku. Jak podkreślają eksperci, nawet gdyby teraz chciały ten proces rozpocząć, może być za późno. Korzyści z redukcji zatrudnienia szpital odczuje najwcześniej po 12 – 18 miesiącach od daty podjęcia decyzji. Szpitale mogą jednak podjąć wysiłek, który zminimalizuje ich straty za 2011 i 2012 rok.
– Należy jak najszybciej konsolidować zamówienia, na przykład robiąc wspólne zakupy leków, wyposażenia medycznego. Można też racjonalizować zatrudnienie i udostępniać własnych specjalistów innym placówkom, dzieląc się kosztami ich zatrudnienia – podkreśla Marek Wójcik.

Opłacalna amortyzacja

Takie działanie opłaca się przede wszystkim tym szpitalom, które w ostatnich latach dużo inwestowały w zakup sprzętu, m.in. ze środków unijnych.
– Dotychczas koszty amortyzacji tego sprzętu powiększały ich stratę, choć była ona tylko papierowa – podkreśla Cecylia Domżała, dyrektor SP ZOZ w Wyszkowie.
Dzięki przepisom ustawy o działalności leczniczej do ostatecznego wyniku finansowego SP ZOZ będą mogły dodać koszty amortyzacji. Jeżeli szpital ma spore odpisy amortyzacyjne, to nawet jeżeli ma zły wynik z działalności bieżącej, nie wykaże straty.

Droga na skróty

Samorządy, które chcą uniknąć finansowych konsekwencji oddłużenia lub przekształcenia podległych sobie placówek, mogą skorzystać z pewnej furtki w prawie. To ostatni dzwonek, ponieważ musiałyby zdążyć przed 1 lipca (czyli przed wejściem w życie ustawy) z wykreśleniem zakładu z rejestru ZOZ. W zamian za to zyskają możliwość przekształcenia SP ZOZ w spółkę na dotychczasowych zasadach, to znaczy z jednoczesną jego likwidacją. Zezwala na to art. 201 nowej ustawy. Może to jednak spowodować patologie w postaci przeciągania tego procesu w nieskończoność.
Jak podkreśla Monika Duszyńska, adwokat i partner w kancelarii CMS Cameron McKenna, samorządy już z tej możliwości korzystały. Likwidacja szpitala była rozkładana na kilka lat. W efekcie powstawały tzw. SP ZOZ wydmuszki.
– Tym samym wierzyciele likwidowanego szpitala byli skazani na kilkuletnie oczekiwanie na upływ terminu likwidacji i odzyskanie części długu – podkreśla Monika Duszyńska.
Dzięki przekształceniu na starych zasadach nowa spółka wystartuje z czystym kontem, a moment przejęcia zobowiązań zostanie odwleczony w czasie, np. do końca kadencji obecnego samorządu.