Posłowie PiS zaapelowali w czwartek do parlamentarzystów o rozpoczęcie prac nad projektem, który zakłada przyznanie najbiedniejszym emerytom i rencistom rocznego dodatku w wysokości od 250 do 700 zł. Posłowie PO są przeciwni, a SLD chce dalszych prac nad nim.

Projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych autorstwa parlamentarzystów PiS wprowadza nowe świadczenie - roczny dodatek pieniężny. W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu. Projektodawcy proponują przyznanie raz w roku dodatku w wysokości 700 zł dla tych, których otrzymywane świadczenie nie przekracza 800 zł miesięcznie, 500 zł dla osób otrzymujących świadczenie w wysokości wyższej niż 800 zł, ale nie przekraczającej 1,3 tys. zł i 250 zł dla osób, których świadczenie jest wyższe niż 1,3 tys. zł. Przewiduje się, że nowela spowoduje obciążenie budżetu państwa w 2011 r. kwotą około 3,5 mld zł.

Norbert Raba (PO) mówił, że jego klub jest przeciwny tym zmianom. "Wnioskuję o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. (...) Niezrozumiałe jest dla nas powiązanie tej pomocy socjalnej według selektywnego kryterium dochodowego. To bardzo poważny błąd, który eliminuje z kręgu tych, którzy są potencjalnym beneficjentami tego dodatku - osoby najbardziej potrzebujące. Nie uwzględnia sytuacji, w jakiej konkretna osoba żyje - czy jest to osoba samotna, czy jest to osoba chora (...) Nie mamy pewności, że osoba, która pobiera emeryturę do 800 zł, we wspólnym gospodarstwie nie żyje z osobą, która pobiera emeryturę w wysokości 3 tys. zł" - zaznaczył.

Dodał, że projekt zakłada obciążenie finansowe budżetu w wysokości 3,5 mld zł. "Biorąc pod uwagę fakt kondycji finansowej państwa (...) nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego. Jest to kwota znaczna, pokaźna, a nie ma w tym projekcie informacji, ani też wnioskodawca jej nie przedstawił, skąd te pieniądze wziąć" - zaznaczył.

Barbara Bartuś (PiS) tłumaczyła, że projekt ma zwrócić uwagę polskiego parlamentu na tragiczną sytuację emerytów i rencistów. "To szukanie rozwiązań na łagodzenie skutków biedy wśród tej grupy osób. 800 zł to kwota, która często nie pozwala na uiszczenie stałych opłat, a niejeden emeryt musi się z tych pieniędzy utrzymać. I to nie tylko dokonać opłat, ale też zakupić żywność, a powinno też mu starczyć na leki. Propozycja zawarta w tym projekcie jest wołaniem, by ludzie nie byli głodni, by mieli środki na najbardziej podstawowe lekarstwa" - powiedziała. Zaapelowała o skierowanie projektu do dalszych prac parlamentarnych.

Roczny dodatek pieniężny miałby być wypłacany bez konieczności składania odrębnego wniosku przez osobę uprawnioną

Jacek Kasprzyk (SLD) mówił, że jego klub odbiera projekt jako próbę pomocy pewnej grupie społecznej. "Oczywiście zastanawiamy się, czy państwo polskie jest w stanie udźwignąć koszt 3,5 mld zł. O tym jesteśmy gotowi w dalszych pracach nad tym projektem dyskutować. (...) Wiemy, że mamy problem. Próbujmy nad tym problemem dyskutować. Opowiadamy się za dalszą pracą nad projektem" - zaznaczył.

Z kolei Piotr Walkowski (PSL) przekonywał, że wprowadzenie dodatku byłoby "pięknym gestem solidaryzmu społecznego". "Żałujemy troszeczkę, że ten solidaryzm nie obejmuje 1 mln 350 tys. świadczeniobiorców KRUS. (...) Tutaj do tej kwoty wynikającej z wyliczeń - 3,5 mld zł - trzeba byłoby jeszcze dodać 1 mld. Solidaryzm powinien obejmować wszystkich" - mówił. Dodał, że rząd boryka się z deficytem budżetowym.

Zdaniem Jana Filipa Libickiego (PJN), projekt jest populistyczny. "Wydaje mi się, że jest w tym jednak trochę populizmu i trochę polityki, a może nawet nie trochę. (...) To, co my mamy dzisiaj zrobić, to zastanowić się, jak wydatki ograniczać, jak je ciąć w sposób drastyczny, a nie jak je powiększać o 3,5 mld zł. Klub PJN opowie się za odrzuceniem tego projektu w pierwszym czytaniu" - zaznaczył.

Roczny dodatek pieniężny miałby być wypłacany bez konieczności składania odrębnego wniosku przez osobę uprawnioną. Proponuje się, by świadczenie to było wypłacane w marcu, wraz rentą lub emeryturą.