Aż o 22 proc. wzrosła w ubiegłym roku liczba pracowników, którzy złożyli skargi do Państwowej Inspekcji Pracy (PIP).
To rekordowy rok pod względem liczby skarg otrzymanych przez PIP. Pracownicy i inne osoby zgłosili inspekcji prawie 90 tys. problemów z przestrzeganiem prawa pracy.
– Pracownicy coraz lepiej znają swoje uprawnienia. Wiedzą też, do kogo się zwrócić, aby je wyegzekwować – uważa dr Marian Liwo, zastępca głównego inspektora pracy.
Wiele osób nadal jednak obawia się zwolnienia, jeśli pracodawca dowie się o donosie do inspekcji. Dlatego aż o 69 proc. wzrosła liczba skarg anonimowych, w których najczęściej zarzucano pracodawcom złe warunki pracy.
Do PIP najczęściej skarżą się byli pracownicy, choć zdarzają się też zgłoszenia od osób wciąż zatrudnionych w firmach. Ta grupa przekazała do inspekcji ponad 60 proc. wszystkich skarg. Pozostałe pochodzą m.in. od związkowców, społecznych inspektorów pracy, a nawet posłów i senatorów interweniujących w sprawach zgłaszanych przez wyborców.
Podobnie jak w poprzednich latach największa liczba skarg dotyczyła małych zakładów pracy zatrudniających do dziewięciu pracowników (46 proc. wszystkich zażaleń). Co czwarte zgłoszenie pochodziło od osoby pracującej w handlu lub naprawach, a co piąte od pracowników zatrudnionych w przetwórstwie przemysłowym.
Aż 33 tys. (37 proc.) wszystkich problemów zgłaszanych w skargach dotyczyło niewypłacenia lub opóźniania wypłaty wynagrodzenia.
– To coraz częstsze przypadki niepłacenia pensji spowodowały tak znaczny wzrost skarg kierowanych do PIP. Firmy traktują niewypłacone świadczenia jako tani kredyt na własną działalność – mówi Andrzej Jankowski, szef działu prawnego Forum Związków Zawodowych.
Aż o 30 proc. wzrosła liczba skarg na warunki pracy. Do PIP skarżą się osoby, których pracodawca nie umieścił w ewidencji pracowników wykonujących prace w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze.