Więcej do kieszeni emerytów czy do budżetu państwa. Donald Tusk musi dziś podjąć decyzję o ostatecznym kształcie projektu ustawy o otwartych funduszach emerytalnych. Jeśli rząd chce zdążyć z wprowadzeniem zmian w ustawie o OFE do 1 maja, Donald Tusk musi zakończyć dziś spór między Jackiem Rostowskim a Michałem Bonim.
Minister finansów nie chce się zgodzić na poprawkę proponowaną przez szefa doradców strategicznych premiera, aby od 2018 roku składka przekazywana do OFE wzrosła z 3,5 do 5 proc., ponieważ w porównaniu z projektem rządowym oznaczałoby to zwiększenie potrzeb pożyczkowych państwa o 26 mld złotych.

Emerytom czy podatnikom?

Propozycja Boniego zakłada poprawę tzw. stopy zastąpienia, czyli relacji emerytury do ostatniej pensji. Dodatkowo argumentuje on, że bez wyższej składki nie będzie szans na wprowadzenie w życie kolejnego projektu mającego poprawić efektywność otwartych funduszy emerytalnych, to jest wprowadzającego dwa fundusze: aktywny (większość składki lokowana w akcje) i bezpieczny (większość składki lokowana w stabilne obligacje, sugerowany dla osób zbliżających się do emerytury).
Zespół Boniego obliczył, że wprowadzenie takiej ustawy efektywnościowej zwiększyłoby stopę zastąpienia z 35 do 36,9 proc. Przykładowo o ile w pierwszym wariancie emerytura wyniosłaby 4 tys. złotych, to po wprowadzeniu ustawy byłaby o 200 złotych wyższa.
Jednak ten pomysł znacząco zwiększa koszty całej operacji dla finansów publicznych, a to jest głównym motywem obecnych zmian. Z wyliczeń rządowych wynika, że wprowadzenie zmian dotyczących OFE w obecnej wersji ma zmniejszyć potrzeby pożyczkowe państwa do roku 2020 o 196 mld złotych. Tymczasem w propozycji Boniego efekty zmian dla potrzeb pożyczkowych są mniejsze i wynoszą 170 mld złotych. To znaczy, że państwo będzie musiało pożyczyć 26 mld więcej. Właśnie dlatego przyjęcia poprawki nie chce Jacek Rostowski.
– Według naszych analiz ta proponowana zmiana jest znacznie droższa dla budżetu, a wcale nie byłaby korzystniejsza dla przyszłych emerytów – mówił wczoraj w radiu RMF szef resoru finansów. Zaproponował on własną poprawkę, w której wprawdzie zwiększa składkę do OFE do 4,6 proc., lecz jednocześnie proponuje stopniowe wycofywanie oszczędności emerytalnych z OFE do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w okresie od 15. do 5. roku przed osiągnięciem wieku emerytalnego.

Ulga dopiero od 2012 r.

Kolejną sprawą, która dzieli Boniego i Rostowskiego, jest ulga na trzeci filar. Wprawdzie szef doradców strategicznych premiera proponuje, aby ulga od razu wyniosła 4 proc., podczas gdy minister finansów upiera się przy rozwiązaniu, aby w pierwszych dwóch latach była o połowę niższa. Tę sporną kwestię także będzie musiał rozstrzygnąć premier.
Nie ma natomiast wątpliwości, że ulga zacznie działać dopiero od 2012 roku, choć początkowo sam szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki zapowiadał, że zacznie ona działać już w momencie wejścia w życie ustawy. Z rozpędu wpisano nawet efekt odliczeń ulgi dla budżetu do oceny skutków regulacji projektu zmian w OFE (miała zmniejszyć wpływy o niecałe 2 mld złotych). Jednak mimo otwartych zapowiedzi zapis na ten temat nie znalazł się w żadnym z projektów ustawy, także tym, który jutro stanie na rządzie.
Zaraz po tym jak z projektem upora się rząd, przyjrzy mu się Bronisław Komorowski. W najbliższy piątek w Pałacu Prezydenckim odbędzie się debata na temat proponowanych zmian w OFE. Kancelaria Prezydenta zapewnia, że zaprosiła na nią ekspertów reprezentujących różne stanowiska.
– Debata ma posłużyć prezydentowi do wypracowania stanowiska, na ile jest możliwy kompromis w sprawie OFE – mówi prezydencki minister Olgierd Dziekoński. Niewykluczone, że po debacie Bronisław Komorowski będzie chciał się zaangażować w przeforsowanie projektu w Sejmie.