W urzędach pracy na chętnych czekają miejsca pracy. Dlaczego więc cały czas mamy 11-proc. bezrobocie?
- Rzeczywiście ofert pracy jest znacznie więcej niż chętnych do jej wykonywania. Problemem są jednak pieniądze. Ludzie nie chcą już pracować za najniższą pensję wynoszącą 1126 zł. Ci, którzy mają kwalifikacje i nie chcą zarabiać mało, wolą wyjechać za granicę albo szukać do skutku takiej pracy, która będzie satysfakcjonować ich finansowo.
Z kolei ci, którzy kwalifikacji nie mają, nauczyli się jak wykorzystywać różnego rodzaju pomoc i uważają, że praca nie jest im potrzebna. Tacy ludzie dostają dofinansowanie do czynszu, ich dzieci mają zapewnione posiłki w szkolnej stołówce, a opieka społeczna wypłaca im zapomogę. To ich rozleniwia.
Trzeba więc może zmienić przepisy o aktywizacji zawodowej?
- Tak, bo nie nadążają za życiem. To, co oferujemy bezrobotnym, nie zachęca ich do podjęcia pracy. Bezrobotny nie będzie się szkolił przez cały dzień kilka razy w tygodniu, jeśli nie ma z czego żyć. Jeśli nie ma prawa do zasiłku dla bezrobotnych, otrzyma wprawdzie dodatek szkoleniowy, w wysokości 20 proc. zasiłku, ale to około 100 zł miesięcznie. To śmieszne pieniądze za wielomiesięczne szkolenie. Bezrobotni więcej wydadzą na dojazdy i kanapki. W czasie szkolenia powinni otrzymywać co najmniej świadczenie w wysokości zasiłku. Należy im zapłacić za czas, jaki poświęcają na zmianę kwalifikacji.
Jeśli natomiast chcemy promować przedsiębiorczość, to wypłaćmy osobom chcącym założyć firmę 50 tys. zł, a nie tak jak dzisiaj 13 tys. zł. Za takie pieniądze nie da się rozkręcić biznesu. Osoby, które rozpoczęły działalność, powinny też korzystać z bezpłatnej pomocy prawnej i doradztwa finansowego. To inwestycja, bo jeśli im się powiedzie, to stworzą nowe miejsca pracy. Konieczne jest też wprowadzenie ogólnopolskiej bazy ofert pracy. Bezrobotny powinien korzystać z ofert, które dotyczą jego miejsca zamieszkania i sąsiedniej gminy, powiatu i województwa.
Czy urzędy pracy mają wystarczająco dużo pieniędzy na aktywizację zawodową?
- Potrzebujemy pieniędzy z UE i budżetu na aktywizację zawodową. Ale także - o czym się w Polsce zapomina - na aktywizację społeczną. Przepisy ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy pozwalają jedynie na aktywizację zawodową, a nie społeczną. Brakuje pieniędzy na pracę psychologiczno-doradczą z bezrobotnym. Aktywizacja zawodowa powinna być ostatnim elementem oferty dla bezrobotnego. Najpierw trzeba bezrobotnego wzmocnić psychicznie, także współpracując z pomocą społeczną.
Nasz urząd był partnerem Caritasu w realizacji projektu Na fali. Aktywizacja społeczna i szkoleniowa trwała rok. Najpierw uczyliśmy ludzi, że codziennie trzeba wstać, umyć się, ubrać, wyjść z domu, a potem po zmianie postawy możemy go przeszkolić. Należy wspomóc pracę doradców zawodowych, pracę w klubach zawodowych, po to żeby przełamać mur niewiary w siebie bezrobotnego. Dotyczy to zwłaszcza kobiet, które miały przerwy w pracy, kiedy były na urlopie macierzyńskim czy wychowawczym.
Rozmawiał PAWEŁ JAKUBCZAK
Joanna Siwicka, dyrektor Urzędu Pracy w Gdyni / DGP