Szpitale przekształcone w spółki lepiej sobie radzą z zarządzaniem, ale nie z zadłużeniem. Ich kondycja finansowa zależy od kontraktów z NFZ, a te nie rosną, choć rosną ceny mediów, leków i oczekiwania płacowe.
Prawie jedna trzecia szpitali przekształconych w spółki spodziewa się ujemnego wyniku finansowego w tym roku – wynika z danych firmy Magellan, zajmującej się finansowaniem szpitalnych długów i udzielającej pożyczek na inwestycje. Zmiana formy prawnej daje placówkom oddech na kilka lat, ale w długiej perspektywie różnice w sytuacji finansowej szpitali publicznych i prywatnych są niewielkie. Dla kondycji szpitali decydujące znaczenie ma wysokość kontraktu z NFZ, a te rosną wolniej niż koszty działania szpitali.

Spółki ze stratą?

Rosną za to wymogi resortu zdrowia i NFZ wobec placówek, ceny mediów, leków i oczekiwania płacowe pielęgniarek i lekarzy – na co zwracał uwagę m.in. Jan Czeczot, dyrektor Szpitala im. W. Orłowskiego w Warszawie, podczas debaty „DGP” „Zdrowie w regionach – czyli jak zaspokajać potrzeby medyczne mieszkańców” na Mazowszu.
Szpitale przekształcone w spółki z zarządzaniem poradzą sobie lepiej. Ale niekoniecznie pomoże to ich finansom. – W poprzednich latach około 7 proc. przekształconych szpitali prognozowało ujemny wynik finansowy. Na ten rok takiej sytuacji spodziewa się aż 33 proc. placówek – mówi Krzysztof Kawalec, prezes firmy Magellan.
Pośrednio potwierdzają to dane za ubiegły rok. Resort zdrowia w zeszłym tygodniu poinformował, że 80 procent szpitali publicznych, które przekształciły się w spółki, w 2010 roku miało dodatni wynik finansowy. To oznacza, że jedna piąta przynosi straty lub balansuje na krawędzi, choć może skuteczniej zarządzać i zdjęto z niej garb zadłużenia. Obecne przepisy wymagają, by samorząd, likwidując publiczną placówkę, spłacił jej długi, ale dostaje od państwa częściowy zwrot.
Krzysztof Kawalec twierdzi, że podobnie jest w Czechach, gdzie Magellan ma spółkę córkę. – Przekształcone szpitale zadłużają się równie często – mówi.

Długi spadają na papierze

Poziom zadłużenia szpitali publicznych jest podobny: według minister zdrowia Ewy Kopacz 75 procent placówek nie ma zadłużenia, które groziłoby utratą płynności finansowej. Z opublikowanych w piątek danych resortu zdrowia wynika, że na koniec roku zobowiązania szpitali spadły o ok. 130 mln zł, do 9,6 mld zł. Ale dane odnoszą się tylko do szpitali publicznych, a tych jest coraz mniej. O ile resort zdrowia nie rozszerzy sprawozdawczości, będą coraz gorzej odzwierciedlać kondycję ochrony zdrowia. Ministerstwo nie podaje też, ile w międzyczasie wydano na oddłużenie z budżetu państwa oraz przez samorządy. Regularnie zmienia też dane historyczne. Niedawno podawało, że na koniec września 2010 r. zobowiązania wymagalne (przeterminowane) wynosiły 2,56 mld zł. Teraz podaje 2,39 mld zł. Ministerstwo pozmieniało też wcześniejsze dane.
Aby sytuacja uległa poprawie, potrzebny jest przede wszystkim system rzetelnej wyceny świadczeń. Teraz część jest deficytowych, z kolei inne są wycenione bardzo dobrze, w związku z tym otwiera się wiele prywatnych placówek chcących świadczyć np. planowane operacje okulistyczne, kardiologiczne.
Sytuację poprawiłoby planowane przez resort zdrowia dopuszczenie konkurencji dla NFZ. Tyle tylko że za zapowiedziami nie stoi żaden projekt ustawy.
PRAWO
Co mogą szpitalne spółki
Przekształcenie szpitala daje mu m.in. możliwość odpłatnego świadczenia usług pacjentom, ale tylko w tych zakresach, w których nie ma kontraktu z NFZ. Zwykle takie usługi stanowią kilka proc. budżetu spółek samorządowych. Szpital spółka może też świadczyć wszystkie typy usług w ramach współpracy z ubezpieczycielami. Za zarządzanie i wynik finansowy odpowiada jej szef. Łatwiej też zarządzać personelem, politycy psuli bowiem formułę samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej, narzucając im np. 203 zł podwyżki dla pielęgniarek. OLA