Uczelnie tylko przez miesiąc mogą składać wnioski o dofinansowanie kierunków zamawianych. Dostaną na nie kolejne 200 mln zł. Praktyka pokazuje jednak, że tylko nieliczne szkoły dostają dodatkowe wsparcie.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) ogłosiło trzecią edycję konkursu na kierunki zamawiane. Dzięki nim ma się zwiększyć liczba studentów na studiach matematycznych, technicznych i przyrodniczych – czyli tych, które zostały uznane przez resort nauki za deficytowe na rynku pracy i strategiczne dla rozwoju polskiej gospodarki. Są to m.in. automatyka i robotyka, budownictwo oraz wzornictwo. W tym roku uczelnie na najlepsze projekty dostaną 200 mln zł.
– Maturzyści chętniej wybierają kierunki ścisłe, odkąd są one dofinansowane – mówi Dominika Narożna z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Do tej pory resort nauki przyznał pieniądze 57 szkołom wyższym. Otrzymały dodatkowe środki na zorganizowanie kursów wyrównawczych dla studentów pierwszych lat z matematyki, fizyki, chemii i języka angielskiego czy unowocześnienie programów studiów. Uzyskały również dotacje na zajęcia dydaktyczne prowadzone przez specjalistów. Pieniądze mogły przeznaczyć też na kursy i staże dające dodatkowe kwalifikacje i uprawnienia zawodowe.
– Dla studentów zorganizowaliśmy dodatkowe praktyki, dzięki temu absolwent będzie mógł pochwalić się oprócz zdobytą wiedzą także doświadczeniem – mówi Beata Czechowska-Derkacz z Uniwersytetu Gdańskiego (UG).
Obecnie w programie bierze udział 25 tys. studentów, a ponad 10 tys. najlepszych otrzymuje stypendia motywacyjne w wysokości nawet tysiąca złotych miesięcznie.
Do 2013 roku na program kierunków zamawianych ministerstwo przewidziało łącznie ponad miliard złotych. Uczelnie mogą składać wnioski o dofinansowanie do 17 marca. Problem w tym, że pieniędzy na kierunki zamawiane nie wystarcza dla wszystkich. W ubiegłym roku na 263 złożone wnioski dofinansowanych zostało zaledwie 39 projektów.
610 mln zł do tej pory resort nauki przeznaczył na kierunki zamawiane