Proponowany przez rząd nowy podział składki na ubezpieczenie emerytalne ma uzasadnienie zarówno ekonomiczne, jak i społeczne - uważa grupa ekonomistów z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Apelują także o debatę publiczną na temat zmian demograficznych.

Zgodnie z rządowym projektem zmian w systemie emerytalnym zamiast 7,3 proc. składki do OFE ma trafiać 2,3 proc., a 5 proc. będzie księgowane na specjalnych kontach osobistych w ZUS. Rząd chce w ten sposób ograniczyć przyrost długu publicznego i deficytu

"Naszym zdaniem powinien on być utrzymany do czasu, gdy zapewniona zostanie trwała redukcja deficytu finansów publicznych do 1 proc. PKB, jak tego wymaga obowiązujący Polskę Pakt Stabilności i Wzrostu" - uważają autorzy stanowiska, przesłanego w poniedziałek PAP.

Według grupy ekonomistów z PTE nie da się wyliczyć, jak proponowane zmiany wpłyną na wysokość przyszłych emerytur. Żadne wyliczenia dotyczące emerytur z OFE nie budzą zaufania, bowiem nawiązują do przyszłych wyników operacji na rynku finansowym, z natury niepewnych. Dodatkowo operacje te bywają tym bardziej zyskowne, im są bardziej ryzykowne. Jeśli więc od OFE wymaga się, by były bezpieczne dla przyszłych emerytów, to nie mogą gwarantować wysokiej stopy zwrotu.

Obecna dyskusja nad zmianami systemu emerytalnego nie może zastąpić poważnej debaty publicznej

Ekonomiści, oceniając sposób działania dotychczasowego systemu OFE, zwracają uwagę, że przeważająca część środków (około 2/3) nie była inwestowana na rynkach finansowych, lecz w obligacjach rządowych. "Po co utrzymywać taką sztuczną procedurę, zamiast wprost kierować te środki do ZUS-u na indywidualne rachunki, stanowiące takie same zobowiązania rządowe. Uwalnia to właścicieli tych rachunków od ponoszenia na rzecz OFE opłat, które nie dają im żadnych korzyści" - napisali.

W ich opinii, obecna dyskusja nad zmianami systemu emerytalnego nie może zastąpić poważnej debaty publicznej, która powinna dotyczyć przyszłej sytuacji demograficznej. Chodzi o problem wydłużania okresu aktywności zawodowej. Ważną kwestią jest też tworzenie zachęt fiskalnych do długookresowych oszczędności prywatnych w ramach tzw. trzeciego filara systemu emerytalnego.

Ekonomiści napisali, że przedstawianie proponowanej przez rząd zmiany w systemie emerytalnym "jako zamachu na przyszłe emerytury nie tylko nie jest uzasadnione, ale oznacza wprowadzanie opinii publicznej w błąd, gdy mówi się o likwidowaniu drugiego filara i kierowaniu składek do filara pierwszego. W istocie proponowane zmiany zmierzają do naprawienia błędów, jakie poczyniono w czasie wprowadzania reformy emerytalnej w 1999 r." - czytamy.

Pod stanowiskiem podpisali się: Henryk Babis, Nadine Bednarz, Halina Brdulak, Jacek Brdulak, Bogusław Fiedor, Teresa Głania, Adam Janusz, Andrzej Karpiński, Kazimierz Kłosiński, Joanna Kotowicz-Jawor, Paweł Kozłowski, Witold Kwaśnicki, Zofia Barbara Liberda, Barbara Liberska, Jerzy Małkowski, Elżbieta Mączyńska, Helena Mazurek, Zbigniew Mikołajewicz, Ewa Okoń-Horodyńska, Stanisław Owsiak, Stanisław Rudolf, Zdzisław Sadowski, Czesław Skowronek, Andrzej Szplit, Andrzej Wernik i Jerzy Wilkin.