Szpitalom z Lublina mogą grozić sankcje za zawarcie porozumienia mającego wyeliminować z rynku prywatne przychodnie.
Organizacja Pracodawcy RP na jutro zapowiada konferencję prasową w tej sprawie. Podejrzewa, że podobne zmowy mogły mieć miejsce w innych regionach kraju.
– Działanie to ma na celu stworzenie kartelu, który wyeliminuje część podmiotów niszcząc konkurencję – mówi Robert Mołdach, ekspert w sprawach zdrowia Pracodawców RP. Jego zdaniem to jawne łamanie ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.
Publiczne placówki zobowiązały się, że równocześnie wypowiedzą umowy niepublicznym – głównie na wykonywane w szpitalach badania, np. laboratoryjne czy tomografii. Dla mniejszych przychodni utrzymywanie własnego laboratorium to duży koszt, więc prawie 90 proc. z nich miało umowy ze szpitalami. Skąd taki pomysł? To efekt zaostrzającej się walki o pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia. Publiczne szpitale coraz częściej w tej rywalizacji przegrywają. Ale gdy prywatne nie będą miały gdzie wykonywać badań, NFZ będzie musiał sprawdzić, czy spełniają warunki i zweryfikować zawarte już umowy. Dlatego szefowie publicznych placówek od razu poinformowali o swej decyzji fundusz.
Z kolei szefowie publicznych placówek żalą się na konkurentów. Zarzucają im m.in. odsyłanie pacjentów w cięższym stanie , na których nie da się zarobić. Konwent lubelskich szpitali wprowadził też lojalki dla lekarzy, zobowiązuje ich m.in. do tego, by łatwiejszych przypadków nie przekazywali prywatnym klinikom.
ola