Od października najlepsi doktoranci dostaną stypendium w wysokości nawet 2 tys. zł.
– Największym problemem doktorantów jest to, że z jednej strony są pobawieni przywilejów studenckich, a z drugiej uprawnień przysługujących nauczycielom akademickim – mówi Klaudia Czopek, wiceprzewodnicząca Uczelnianej Rady Samorządu Doktorantów Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
W czasie czterech lat studiów doktoranckich oprócz realizowania programu nauki ich uczestnik musi prowadzić zajęcia dydaktyczne z innymi studentami i prace badawcze potrzebne do zrobienia doktoratu. Jeśli uczy więcej niż 90 godzin dydaktycznych rocznie, uczelnia powinna płacić mu za nadgodziny. Wtedy najczęściej zawiera z doktorantem umowę-zlecenie.
Niewiele uczelni decyduje się na zatrudnienie doktoranta na etat. To się po prostu nie opłaca, bo doktoranci i tak muszą prowadzić zajęcia dydaktyczne.
– Doktorant może zostać w uczelni zatrudniony na stanowisku asystenta, ale uczelnie rzadko mają taką możliwość – potwierdza Konrad Nering, wiceprzewodniczący Uczelnianej Rady Samorządu Doktorantów Politechniki Krakowskiej.
Ci najlepsi mogą otrzymać stypendium doktoranckie. Ale obecnie dostaje je nie więcej niż 40 proc. ogółu doktorantów. Są takie uczelnie, gdzie dostają je wszyscy, ale są też takie, gdzie żaden doktorant nie jest objęty tą pomocą. Stypendium to wynosi około tysiąca złotych miesięcznie.
– Część doktorantów rezygnuje ze studiów, bo po prostu nie są w stanie się za te pieniądze utrzymać – mówi Klaudia Czopek.
Oprócz stypendiów doktoranckich mogą się oni ubiegać też o przyznanie stypendiów naukowych i socjalnych. Obecnie z ogólnej puli stypendiów przeznaczone jest po 50 proc. na każde. Taki podział się nie sprawdza m.in. dlatego, że do dochodu wliczane jest stypendium doktoranckie. A maksymalny próg dochodu uprawniający do pomocy socjalnej wynosi 602 zł.
– W praktyce na naszej uczelni ze stu doktorantów tylko dwie osoby otrzymały stypendium socjalne – mówi Klaudia Czopek.
To zmieni się już od października. Wtedy wejdzie w życie reforma szkolnictwa wyższego, która jest już uchwalona przez Sejm i czeka na rozpatrzenie przez Senat (2 i 3 marca). Stypendium doktoranckie nie będzie już wliczane do dochodu. A o tym, jaki procent środków będzie przeznaczonych na każde ze stypendiów, zadecyduje uczelnia w porozumieniu z radą doktorantów. Dodatkowo 30 proc. najlepszych będzie mogło się ubiegać o 2 tys. zł stypendium miesięcznie.
Krajowa Reprezentacja Doktorantów (KRD) chce, aby doktoranci mieli też prawo do zniżki na przejazdy PKP. Ze zniżek mogą korzystać zarówno nauczyciele akademiccy, jak i studenci.