Albo zmiany w systemie emerytalnym, albo rząd będzie musiał znaleźć kilkadziesiąt miliardów złotych w kieszeniach Polaków - powiedział we wtorek na konferencji premier Donald Tusk.

"Rzecz jest prosta - albo przyjmiemy nasz projekt, albo w kieszeniach ludzi będziemy musieli znaleźć kilkadziesiąt miliardów złotych. My proponujemy (...) głęboką korektę sytemu emerytalnego. (...) Liczyliśmy to na wszystkie możliwe sposoby. Minister Boni w tej sprawie nie był entuzjastą mojego punktu widzenia, tylko niezwykle krytycznym recenzentem na każdym etapie tworzenia tej ustawy, a także współtwórcą tej ustawy. I on jest ostatnim człowiekiem, którego znam, który zgodziłby się na taki projekt, który by zagrażał choćby w najmniejszym stopniu przyszłym emerytom" - zaznaczył premier.

Tusk dodał, że "uczciwość wymaga powiedzenia bardzo jasno - co jeszcze ludziom trzeba by było zabrać, żeby zrównoważyć propozycję, jaką my przedstawiamy. Chcę państwa poinformować, że byłaby to nie dwukrotność, nie trzykrotność, tylko wielokrotność tego, co uzyskaliśmy na przykład poprzez podwyżkę VAT. Trzeba to ludziom patrząc w twarz powiedzieć - co daje nasz projekt, a co dawałby projekt krytyków, którzy tak ostro dzisiaj protestują" - mówił.

"Rząd zaproponował projekt zmian w emeryturach, by uchronić Polskę przed "spiralą zadłużenia"

Premier podkreślił, że rząd zaproponował projekt zmian w emeryturach, by uchronić Polskę przed "spiralą zadłużenia". Powiedział też, że "korekta systemu emerytalnego" zaboli trochę instytucje finansowe, ale nie będzie bolała ludzi.

Według Tuska, rządowy projekt nabiera kształtu możliwego do zaakceptowania nie tylko przez obywateli, ale i OFE. "Oceniam, że ten projekt w perspektywie daje całkiem interesujące szanse rozwoju systemu emerytalnego, m.in. poprzez stworzenie zachęty podatkowej na rzecz trzeciego filara, który do tej pory był praktycznie martwym fragmentem systemu emerytalnego" - zaznaczył.



Tusk odniósł się też do wypowiedzi profesora Leszka Balcerowicza, który we wtorek skrytykował rządowe plany zmian w emeryturach. Zdaniem byłego prezesa NBP, obecnie przewodniczącego Rady FOR, dla dobra państwa należy zachować w pełnym wymiarze transfery do II filaru. Jednocześnie zaapelował o reformę finansów publicznych. Jego zdaniem do uzdrowienia gospodarki konieczne jest jej odpolitycznienie, dalsza prywatyzacja, dokończenie reformy emerytalnej, a także ograniczenie "nierozwojowych" wydatków budżetu, uproszczenie podatków oraz wykorzystanie rezerw.

"To, co rząd chciałby uzyskać, redukując transfery do OFE, co nie jest takie pewne, można z większym pożytkiem dla rozwoju naszej gospodarki i bez uszczerbku dla powagi państwa uzyskać, rezygnując ze spowolnienia prywatyzacji" - powiedział Balcerowicz. Jego zdaniem nie jest korzystne dla przyszłych emerytów przeniesienie części składki z OFE na subkonta w ZUS. "W ZUS-ie nie gromadzi się żadnych pieniędzy, w ZUS-ie gromadzi się obietnice polityków" - podkreślał.

Według premiera, opinie Leszka Balcerowicza na temat OFE nie są "w stu procentach trafnymi opiniami". "To, czym dysponuje OFE, (...) to są w gigantycznym procencie obligacje skarbowe państwa. Są one w tym sensie obietnicami, tak samo gwarantowanymi przez państwo. (...) Co do ZUS - być może prof. Balcerowicz miał na myśli ZUS sprzed wielu lat, kiedy ZUS nie był zaopatrzony w indywidualne konta. Dzisiaj ZUS, podobnie jak każdy bank, nie trzyma w szufladzie naszych pieniędzy, które odkładamy, tylko zapisuje składkę, która przychodzi do ZUS, więc jest to zobowiązanie podobne, jakie ma OFE wobec nas i podobne, jakie ma każdy bank, w którym składamy lokatę" - tłumaczył Tusk.

Równocześnie premier zaznaczył, że "to, że mamy różne oceny systemu emerytalnego - dzisiejszego i naszych zmian - z profesorem Balcerowiczem, to wiadomo od dłuższego czasu i to nie jest niespodzianka. (...) Czasami się tak zdarza, że mamy różne zdania nawet z autorytetami, które szanujemy".

Zgodnie z rządowym projektem, zamiast 7,3-proc. składki, do Otwartych Funduszy Emerytalnych ma trafiać 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. będzie księgowane na indywidualnych kontach w ZUS. Docelowo w 2017 r. do OFE przekazywane byłoby 3,5 proc. składki, a 3,8 proc. na subkonta w ZUS. Rząd zmienia system emerytalny, by ograniczyć przyrost długu publicznego i deficytu.