Koniec roku to kolejny rekord w Dzienniku Ustaw. Ponad 260 numerów. Im więcej przepisów, tym bardziej rząd jest dumny. Nieważne, że niektóre są niekonstytucyjne. Bez znaczenia są uwagi ministrów na etapie konsultacji. Liczy się wizerunek rządu. Tak jest w przypadku zwalnianych urzędników. Ma być ich mniej, żeby było taniej.
W rzeczywistości może być drożej, po tym jak z budżetu będziemy musieli wypłacić odszkodowania za nieuzasadnione zwolnienia. Ustawa została uchwalona w ciągu trzech miesięcy. Rząd tak bardzo się śpieszył, że nawet nie przeanalizował lawiny zasadnych uwag. W tym naszych ekspertów.
Smutne, że w tej stercie dzienników ustaw wciąż nie znajdziemy przepisów, które naprawdę trzeba uchwalić, aby wprowadzać niezbędne reformy. Nie znajdziemy też takich które musimy zmienić, bo tak nakazuje Trybunał Konstytucyjny. Brakuje również przepisów, które pozwoliłyby uniknąć odszkodowań. Tak jest z rekompensatą dla urzędników za dodatkową pracę albo z uznanymi za niekonstytucyjne przepisami dotyczącymi składki zdrowotnej dla rolników. Przed dodatkowymi kosztami uchroniłyby nas zmiany w Karcie Nauczyciela, których domagają się samorządy. O reformie rozrzutnego systemu emerytalnego służb mundurowych też cicho. Tu pośpiechu nie ma. Tworzy się zespoły doradców i przeciąga w nieskończoność decyzje.
Na produkcji złego prawa od lat tracą firmy i obywatele. Dotychczas jakoś z tym udawało się żyć. Gorzej, kiedy zaniechania dotyczą największych reform systemowych, a co za tym idzie strat dla budżetu, który trzeba będzie ratować kolejną podwyżką podatków.