■ Związki zawodowe i pracodawcy zupełnie odmiennie oceniają wpływ szybkiego, ponad 10-proc. wzrostu wynagrodzeń na gospodarkę. Pierwsi twierdzą, że jest to dla niej dobre, a drudzy, iż będzie miało fatalne skutki. Kto ma rację?
- Obie strony prezentują wąskie spojrzenie zgodne ze swoim interesem. Pracodawcy oceniają, że wzrost wynagrodzeń i płacy minimalnej zahamuje rozwój gospodarczy. Z kolei związkowcy uważają, że wyższe płace są naturalną konsekwencją dobrej sytuacji finansowej przedsiębiorstw, wysokiej dynamiki PKB i poprawy sytuacji na rynku pracy. Pracodawcy zawsze będą dążyli raczej do niższych płac. Oznacza to dla nich wyższe zyski. Z kolei pracownicy domagają się jak najwyższych pensji. Trzeba jednak pamiętać, że w dłuższej perspektywie wzrost płac podnosi koszty pracy. Dlatego powinno się go odnosić do wzrostu wydajności pracy. Przez dość długi czas w Polsce wzrost wydajności był wyższy niż wzrost wynagrodzeń. Ta tendencja zmieniła się w ubiegłym roku. Płace zaczęły rosnąć szybciej niż wydajność. A to oznacza, że wzrosły jednostkowe koszty pracy, co przekłada się na mniejszą konkurencyjność naszej gospodarki.
■ Czy to jest groźne?
- W ubiegłym roku wysoki był popyt na pracę, dzięki czemu zmniejszyło się bezrobocie. Pozycja pracownika w stosunku do pracodawcy uległa radykalnemu wzmocnieniu w porównaniu z tym, co miało miejsce jeszcze dwa lata temu. To pracodawca szuka pracownika, a nie odwrotnie. To daje lepszą pozycję przetargową pracowników, którzy mogą żądać wyższych płac. To normalne. Im lepsza sytuacja ekonomiczna przedsiębiorstwa, tym pracownicy powinni być lepiej opłacani. Groźne jest natomiast to, że płace rosną szybciej niż wydajność. Jeśli taka sytuacja utrzymałaby się przez kilka najbliższych lat, to będziemy mieli do czynienia z presją inflacyjną. A to przełoży się na podniesienie stóp procentowych, co zresztą jest zapowiadane od kilku tygodni. Droższe kredyty zwiększą koszty finansowania rozwoju przedsiębiorstw. A w schłodzonej gospodarce przedsiębiorstwa będą miały mniej pieniędzy na wynagrodzenia dla pracowników.
■ W następnych latach wynagrodzenia będą rosnąć tak szybko, jak obecnie?
- To zależy głównie od koniunktury gospodarczej na świecie, która w ostatnich latach była bardzo dobra. To pozwalało na podnoszenie wynagrodzeń w Polsce. Najbliższe lata mogą już nie być tak dobre. Nad światową gospodarką zbierają się czarne chmury. Ostatnio mieliśmy kryzys na rynku kredytów hipotecznych, co skutkowało podniesieniem stóp procentowych. Na bardzo wysokim poziomie są też ceny ropy. To symptomy wyhamowania gospodarki światowej, co odczuje nasza gospodarka. Żeby uniknąć kryzysu, trzeba ograniczyć żądania płacowe głównie sfery publicznej. W przeciwnym razie dekoniunktura w gospodarce i presja płacowa spowodują w Polsce wzrost bezrobocia.
Rozmawiał PAWEŁ JAKUBCZAK
Jan Rutkowski, ekspert Banku Światowego / DGP