Zamiast 10-proc. redukcji zatrudnienia w administracji szykuje się wysyp pozwów w sądach. W uchwalonej przez Sejm ustawie o zwolnieniach w administracji rządowej posłowie nie określili kryteriów pozbywania się urzędników. Każdemu zwolnionemu pozwoli to zakwestionować decyzję zwierzchnika jako subiektywną i krzywdzącą.
W ostatnim momencie sejmowych prac nad ustawą o racjonalizacji zatrudnienia w urzędach, ochronę przed zwolnieniami zyskali działacze związkowi i społeczni inspektorzy pracy. Działania nowych przepisów nie muszą się również obawiać pracownicy cywilni m.in. policji, straży granicznej i pożarnej, a także prokuratury.
Dodatkowo posłowie zdecydowali o zmianie terminu wejścia w życie ustawy. Został on przesunięty z 1 stycznia na 1 lutego 2011 r. Ustawa trafi teraz do dalszych prac w Senacie.

Likwidacja etatów

Zgodnie z uchwalonymi przepisami w każdym urzędzie musi zostać zwolnionych co najmniej 10 proc. urzędników. Nie oznacza to jednak, że na 100 pracowników pracę straci 10. Procent ten jest bowiem przeliczany na liczbę pełnych etatów. Do stanu zatrudnienia nie będą wliczane m.in. osoby zatrudnione w urzędzie na niektórych stanowiskach lub pełniące określone funkcje. Dotyczy to m.in. stanowisk kierowniczych, głównych księgowych czy audytorów wewnętrznych. To oznacza, że jeśli na 100 pracowników 20 to osoby pełniące wyżej wymienione funkcje to wtedy szef urzędu będzie zwalniał 10 proc. z 80 stanowisk. W efekcie w urzędzie zostanie zlikwidowanych 8 etatów.
Do stanu zatrudnienia nie będą wliczane również te osoby, którym brakuje nie więcej niż cztery lata do osiągnięcia wieku emerytalnego, pracownice w ciąży, a także w okresie urlopu macierzyńskiego oraz ojcowie z niego korzystający.

Porozumienie z szefem

To, że do stanu zatrudnienia nie są wliczane np. stanowiska kierownicze, nie oznacza, że w ramach racjonalizacji, szef urzędu nie może im wypowiedzieć umowy o pracę. Dotyczy to również pracowników, którzy w dniu wejścia w życie ustawy, czyli 1 lutego 2011 r., przebywają na urlopie ojcowskim. Oni tylko obniżają rzeczywisty stan zatrudnienia, ale nie podlegają ochronie przed zwolnieniem.
Również kobiety, które wracają po urlopach macierzyńskich do pracy, mogą zostać zwolnione. Chyba że zdecydują się na obniżenie wymiaru czasu pracy (maksymalnie do pół etatu). Wtedy są chronione przed zwolnieniem maksymalnie przez rok.
Zmniejszenie zatrudnienia może też nastąpić przez rozwiązanie stosunku pracy za porozumieniem stron lub wypowiedzeniem umowy o pracę z pracownikami mającymi prawo do emerytury lub renty. W tym pierwszym przypadku trzeba liczyć się z tym, że nie przysługuje odprawa.
– W Polsce z reguły nie można zwalniać ze względu na osiągnięcie wieku emerytalnego, ale jeśli taką możliwość przewiduje ustawa, to będzie to zgodne z prawem – mówi prof. Małgorzata Gersdorf, sędzia Sądu Najwyższego.



Krócej w pracy

Sposobem na ochronienie pracowników przed redukcją zatrudnienia jest zmniejszenie im wymiaru czasu pracy. Oznacza to jednak niższe wynagrodzenie.
– Z taka propozycją może wystąpić związek zawodowy – mówi Marcin Zieleniecki, ekspert do spraw związków zawodowych.
Tłumaczy, że obniżenie wymiaru czasu pracy jest jednak indywidualną sprawą między pracodawcą a poszczególnymi pracownikami. Dlatego jeśli szef urzędu zgodziłby się na to, to i tak musiałby wręczyć pracownikom wypowiedzenia zmieniające. Ostatecznie od pracownika zależy, czy przyjmie nowe warunki pracy i płacy. Jeśli tego nie zrobi – umowa zostanie rozwiązana z zachowaniem okresu wypowiedzenia.

Kryteria szefa

Zanim jednak rozpoczną się zwolnienia, szef urzędu musi przygotować kryteria, według których będą one prowadzone. Mogą to być kryteria podobne do tych, jakie stosuje się w przypadku zwolnień grupowych (np. prawo do przejścia na emeryturę).
– Jeśli szef urzędu podejmie decyzje o zwolnieniu całego działu prawnego lub wszystkich kierowców, to takie kryterium nie może być kwestionowane przed sądem – wyjaśnia Dawid Zdebiak, radca prawny z Kancelarii Adwokacko-Radcowskiej Gujski, Zdebiak.
Ponieważ ustawa nie narzuca odgórnie zasad zwalniania, w praktyce może okazać się, że szef urzędu będzie dokonywał redukcji w sposób mało obiektywny. Dlatego, jak sprawdziliśmy, szefowie urzędów spodziewają się lawiny pozwów zwalnianych pracowników. Wystarczy bowiem, że wskażą, iż zostali zwolnieni w oparciu o niewłaściwe kryteria, bo były np. dyskryminujące. Wtedy to urząd musi udowodnić, że redukcja była prowadzona w sposób prawidłowy.
Jeżeli sąd pracy uzna, że pracownik został zwolniony bezprawnie, nakaże urzędowi wypłatę odszkodowania lub przywróci go do pracy. Nie oznacza to jednak, że z urzędu musi odejść kolejny pracownik, aby został utrzymany zmniejszony poziom zatrudnienia.