Szpitale mają mniej długów, o które może się upomnieć komornik. Zobowiązania wymagalne publicznych placówek na koniec III kwartału wyniosły 2,56 mld zł. To o blisko 6 proc. mniej niż na koniec czerwca. W pierwszym długi rosły – o 12,3 proc.
Ale całkowite zobowiązania szpitali są czterokrotnie wyższe – wynoszą ok. 10 mld zł. Szczegóły resort zdrowia ma podać w najbliższych dniach.
Najbardziej spadły długi placówek samorządowych. Powodów jest kilka. Gdy przekształcane są w spółki, od razu znikają z ministerialnej statystyki. Ochrona zdrowia była też ważnym tematem kampanii samorządowej, więc powiaty i miasta najpilniejsze długi spłacały.
– Z informacji firm, które zajmują się refinansowaniem wymagalnych zobowiązań, wynika, że odnotowały duże wzrosty – mówi poseł SdPL Marek Balicki, były minister zdrowia.
Tym bardziej że jak zaznacza Krzysztof Tuczapski, szef szpitala w Zamościu i wiceszef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Niepublicznych Szpitali Samorządowych, posiadanie wymagalnych zobowiązań np. wobec ZUS blokuje szpitalom możliwość skorzystania z funduszy UE.
W następnych miesiącach poprawy nie będzie. Narasta problem z nadwykonaniami, czyli świadczeniami wykonanymi przez szpital, mimo że skończyła się umowa z NFZ. Fundusz za nadwykonania nie chce płacić. O tym, jak słabo wygląda tegoroczny budżet funduszu, świadczy fakt, że w ostatnim tygodniu zdecydowano o jego obniżeniu. – O tej porze roku podwyższaliśmy zdrowotne wydatki o setki milionów złotych. A w ostatnim tygodniu musieliśmy je obciąć o ok. 150 mln zł – mówi „DGP” Bolesław Piecha, szef sejmowej komisji zdrowia i były wiceminister zdrowia za rządów PiS.