Projekty w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki (PO KL) nie mogą przynosić zysku ich realizatorom, którymi są najczęściej prywatne firmy. Zarabiać na realizacji szkoleń mogą tylko podwykonawcy.
Niektórzy realizatorzy szukają więc korzyści, kupując od nich usługi po zawyżonych cenach. Wprawdzie każdy wydatek musi być udokumentowany fakturą, ale sposobem na transferowanie zysku jest powierzenie usług zaprzyjaźnionym firmom i stosowanie indywidualnych rozliczeń. Wtedy odbywają się one pod stołem. Realizator zawyża koszt usługi, a podwykonawca, który otrzymuje od niego honoraria, zwraca mu pieniądze w gotówce.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że błąd tkwi w mechanizmie podziału pieniędzy. Jerzy Kwieciński, były wiceminister rozwoju regionalnego i wiceprezes Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości, mówi wprost: nie istnieją racjonalne przyczyny, aby wymagać od firmy szkoleniowej, by działała pro publico bono.

Komisja kontroluje

Komisja Europejska (KE) przeprowadziła w Polsce już trzy kontrole dotyczące prawa zamówień publicznych, za każdym razem wybierając losowo 20 projektów PO KL. Ujawniono sporo nieprawidłowości. Unijni i polscy kontrolerzy kwestionowali m.in. to, że wartość kupowanych usług dokładnie odpowiadała kwotom zawartym we wniosku o dofinansowanie, a beneficjent nie był w stanie uzasadnić, w jaki sposób szacował wartość zamówienia. Podwykonawca oferował usługę, np. szkolenie, dokładnie na tę kwotę, którą miał do dyspozycji realizator projektu.
– Nawet jeżeli została wybrana oferta najtańsza, nie oznacza to, że zasada konkurencyjności nie została naruszona – mówi Aleksandra Dmitruk, zastępca dyrektora w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego (MRR).
Kontrolerzy ujawnili też przypadki zleceń na konkretne zamówienie, które w projektach otrzymywały firmy prowadzone przez osoby spokrewnione z realizatorem – np. brat bratu powierzał organizację szkolenia. Mieli też zastrzeżenia, że nie we wszystkich projektach były upubliczniane zapytania ofertowe, a taki obowiązek mają wszyscy zleceniodawcy, którzy przekroczą próg 14 tys. euro. Zastrzeżenia dotyczyły np. tego, że ogłoszenia wprawdzie były publikowane w internecie, ale na specjalnych podstronach, na które nikt nie zagląda.

Ostrzej z wymogami

Polskie przepisy regulujące wdrażanie PO KL w kwestii konkurencyjności są dość liberalne. Firmy szkoleniowe czy organizacje pozarządowe nie mają np. obowiązku dokumentowania, że sprawdziły cenę rynkową towaru lub usługi, jeśli nie przekraczała ona 14 tys. euro.
W efekcie po dwóch latach realizacji projektów okazuje się, że w niektórych przypadkach koszt unijnych szkoleń trzykrotnie przekracza wartość tych, które ta sama firma oferuje na wolnym rynku. Do konkursów, w których są dzielone środki z UE, nie zawsze przystępują też najlepsze firmy.
MRR chce to zmienić. Wprowadzi od stycznia 2011 roku nowe zasady kontroli. Chce wymusić większą przejrzystość i konkurencyjność zamówień o wartości do 14 tys. euro. Wciąż nie będzie tu obowiązywała zasada konkurencyjności, ale dokonując zakupu towaru lub usługi w przedziale kwotowym między 20 tys. zł a 14 tys. euro, będzie trzeba dokonać rozeznania rynku.

Według uznania

Nie zmieni to jednak tego, że przedsiębiorcy nadal będą uzależnieni od skrupulatności, a czasami uznaniowości urzędników kontrolujących projekty. Jeden może stwierdzić, że kwota 4 tys. zł na obsługę prawną jest w porządku, drugi, że jest zawyżona.
– Podejrzewam, że największy problem będzie dotyczyć wydatków w przedziale 10 – 20 tys. zł, czyli znacznych, ale co do których nie będzie obowiązywało rozeznanie rynku – mówi Rafał Zbieć zajmujący się kontrolą projektów PO KL w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Białymstoku.
Przedsiębiorcy nie będą musieli sprawdzać cen rynkowych towarów i usług, ale to na nich będzie ciążył obowiązek udowodnienia, że dany wydatek był racjonalny i efektywny.
Nadal więc będzie istniało ryzyko, że może zostać zakwestionowany, a tym samym niezrefundowany albo zwrócony przedsiębiorcy tylko częściowo. W WUP w Białymstoku było już kilka przypadków, gdy na podstawie porównania cen z porównywarką internetową urząd zakwestionował wydatki na zakup sprzętu.

Patologia bez zysku

Uznaniowość to niejedyny kłopot firm. W środowisku osób zajmujących się PO KL nie brakuje głosów, że nawet zaostrzenie wymogów dotyczących udzielania zamówień nie rozwiąże problemów. Przyczyna patologii tkwi bowiem w samych założeniach programu.
Firmy szkoleniowe, nie mogąc legalnie wykazywać zysku, szukają ukrytych możliwości zarobkowania. Założenie, że projekty nie mogą przynosić beneficjentowi profitów, jest obecne we wszystkich funduszach strukturalnych i wpisane do wszystkich obowiązujących rozporządzeń unijnych. Projekty w PO KL mają realizować cele społeczne i być robione dla ludzi, a nie po to, aby firmy na tym zarabiały.
KE mogłaby obecny stan rzeczy zmienić w kolejnej perspektywie finansowej (2014 – 2020).
Ten problem dostrzegają przedstawiciele firm szkoleniowych.
– Przedsiębiorcy mogą osiągać zysk jako podwykonawcy w projektach. Chodzi o to, aby tych usług nie rozliczać im po kosztach, ale uwzględnić ich zarobek – uważa Aleksander Drzewiecki, prezes firmy House of Skills.
Zmiana sposobu rozliczania firm zdecydowanie podoba się Jerzemu Kwiecińskiemu.
– Z punktu widzenia rynkowego to zdrowe myślenie. Dlaczego przedsiębiorcy, który za środki unijne buduje autostradę, przysługuje marża, a firma szkoleniowa ma działać bez zysku – mówi Jerzy Kwieciński.
Jego zdaniem dzięki temu, że przedsiębiorcy mogliby szkoląc, osiągać niewielki zysk, wzrosłaby jakość szkoleń, a zmniejszyć się liczba nadużyć.