PRACUJEMY WIĘCEJ niż mieszkańcy Zachodu, ale jesteśmy mniej produktywni. W ciągu godziny przeciętny Luksemburczyk jest w stanie wypracować 54,5 dol., Polak jedynie 8,8 dol.
Statystyczny Polak pracuje długo i mało wydajnie. Trzeba czy nie, wysiaduje godzinami w firmie. Bo wciąż nie mamy zaufania do elastycznych form pracy. Pracujemy w tygodniu średnio 40,7 godziny, czyli o 10 godzin dłużej niż Holender i o 5 godzin dłużej niż Niemiec. Ale nasza wydajność – mimo że od 20 lat systematycznie rośnie o 2 – 3 procent rocznie – jest 3 – 4 razy niższa od niemieckiej – wynika z raportu firmy badawczej Sedlak & Sedlak.
Większą wydajność od nas mają też Czechy i Słowacja. Eksperci ekonomiczni, Andrzej Sadowski ze Smitha i prof. Marek Góra z SGH, tłumaczą to niższym rozwojem technologicznym polskich firm i gorszą organizacją pracy. Jak wynika z ostatnich badań, w Polsce niemal w ogóle nie wykorzystuje się elastycznych form zatrudnienia: pracy w domu, mobilnych systemów komunikacji z pracownikiem w innym mieście. To, co jest już standardem w najbardziej wydajnych firmach Zachodu, rzadko można spotkać nawet w ich polskich przedstawicielstwach.
W państwach Beneluksu na różnych, pozaetatowych formach pracuje ok. 47 proc. zatrudnionych, w Szwecji 27 proc., w Niemczech 26 proc. A w Polsce odsetek ten wynosi tylko 8,9. – Większość z takich pracowników wykonuje swoje zadania, a gdy skończy, idzie do domu – mówi Gabriela Jabłońska z Sedlak & Sedlak.
W Polsce często siedzimy w pracy ponad miarę, nawet kiedy jesteśmy chorzy. Swego czasu kierownictwo amerykańskiego producenta opon w Polsce zwróciło uwagę na wysoką wydajność pracowników, ale jednocześnie niską średnią zachorowalność. Tak niską, że, jak twierdzili amerykańscy eksperci, część Polaków musiała przychodzić chora do pracy. Statystycznie tak niska zachorowalność w polskich zakładach była niemożliwa. W ten sposób polscy pracownicy nadrabiali braki w organizacji pracy czy brak innowacyjnych form zatrudnienia. – W Polsce każdy etatowiec, czy ma coś co zrobienia, czy nie, musi swoje osiem godzin odsiedzieć – dodaje Jabłońska. – I to w sztywno ustalonym czasie.
Znacznie lepiej pod względem efektywności pracy wypadają obecne w Polsce spółki międzynarodowych koncernów, takie jak np. Siemens czy Indesit. – Mają one wypracowane przez lata skuteczne systemy motywacyjne, które premiują efekty pracy, a nie pozoranctwo – mówi prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Zadaniowy czas pracy w Polsce wprowadza m.in. Biopharma. A podczas kryzysu, gdy wydajność pracy spadała niemal we wszystkich krajach europejskich, Polska utrzymała 1,5-procentowy jej wzrost. W tym roku – według prognoz Eurostatu – wskaźnik ten przekroczy 2,6 proc.

Niska motywacja

W czasie jednej godziny pracy Polacy wypracowują przeciętnie niecałe 8,8 dolara PKB per capita, podczas gdy Duńczycy ponad 23 dol., a najmniej pracowici w Unii Holendrzy prawie 30 dol. Zdaniem samych szefów winna jest temu m.in. niska motywacja Polaków. Z Europejskiego Badania Przedsiębiorstw wynika, że uskarża się na to co piąta działająca u nas firma. Jednocześnie przyznają, że szczególnie mocno spadek motywacji odczuwalny był podczas minionego kryzysu. – Gdy na początku ubiegłego roku spadły zamówienia, musieliśmy ciąć zatrudnienie. Ci, którzy zostali, byli zestresowani i ich motywacja wyraźnie spadła. W tym roku jest już znacznie lepiej – mówi nam jeden z małopolskich przedsiębiorców, którego firma zajmuje się produkcją odzieży.



Jego opinię potwierdzają statystyki międzynarodowej organizacji Conference Board. Wynika z nich, że o ile w 2006 roku wydajność pracy podskoczyła o 3,1 proc. to w latach 2008 – 2009, gdy odczuliśmy spowolnienie gospodarcze, wzrost skurczył się do 1,4 proc. W tym roku możemy liczyć na wzrost rzędu 2,6 proc. To więcej niż Niemcy (1,3 proc.) czy Brytyjczycy (1,9 proc.), ale ciągle za mało, aby dogonić ich pod względem wydajności na przestrzeni kilku najbliższych lat. Na to potrzebowalibyśmy nawet kilkunastoprocentowych wzrostów w skali roku.

Złe przepisy

– Mamy absurdalny i przerysowany kodeks pracy – uważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Jego zdaniem wymusza on pracę po osiem godzin, choć są sytuacje, w których pracownik mógłby skorzystać z wolnego bez szkody dla firmy i w tym czasie np. zwiększyć swoją motywację. Sadowski dodaje, że Polacy zatrudnieni w przedsiębiorstwach na Zachodzie są bardziej wydajni, niż pracujący na podobnych stanowiskach w kraju. – Tamtejsze firmy nie mają tylu problemów choćby z biurokracją – mówi Sadowski.
A pracując wydajniej, mogą sobie pozwolić na skracanie czasu pracy. Od 2001 roku Łotysze zyskali trzy godziny wolnego, Duńczycy 2,5 godziny, Holendrzy godzinę. My zaledwie12 minut.