Co dziesiąty urzędnik straci pracę. Wśród zwalnianych będą osoby mające prawo do renty lub emerytury. Nie będzie też ochrony urzędników mianowanych.
Do 2012 roku będzie prowadzona redukcja zatrudnienia w urzędach, która ma obniżyć koszty funkcjonowania administracji rządowej. Jednak zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mają zostać w budżetach urzędów. Nie trafią do budżetu państwa.
Ustawa budżetowa na ten rok przewiduje, że na wynagrodzenia urzędników zostanie przeznaczone 6,7 mld zł. W przyszłorocznym budżecie na ten cel zarezerwowano o 100 mln zł więcej. Takie rozwiązanie ma umożliwić zwiększenie płac najlepszym pracownikom urzędów.
Wczoraj na połączonym posiedzeniu sejmowych komisji administracji i spraw wewnętrznych oraz komisji polityki społecznej i rodziny odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych i niektórych innych jednostkach sektora finansów publicznych w latach 2011 – 2013.
Projekt ustawy popierają, pomimo zgłaszanych wątpliwości, posłowie koalicji rządowej.
Ustawa przewiduje, że racjonalizacja zatrudnienia może być jedyną podstawą do zwolnienia urzędnika. W efekcie będzie można zwolnić urzędnika, który podlega ochronie, bo na przykład jest działaczem związkowym lub społecznym inspektorem pracy. Z urzędu będzie też można zwolnić osobę, która podlega 4-letniej ochronie ze względu na zbliżanie się do wieku emerytalnego.
Pracę w urzędzie stracą także osoby pobierające renty z tytułu niezdolności do pracy oraz emerytury. Jak podkreślili posłowie w czasie dyskusji podczas pierwszego czytania, zwolnienia będą się odbywać na podstawie kryteriów znanych wszystkim pracownikom. Szef urzędu będzie musiał je podać np. drogą e-mailową lub wywieszając ogłoszenie.
Projekt ustawy może zostać szybko przyjęty. Dzisiaj będzie nad nim pracować komisja nadzwyczajna. Minister w kancelarii premiera Michał Boni zwrócił się do posłów o potraktowanie tego projektu jako pilnego.