Działające w jednym regionie placówki powinny razem kupować sprzęt i usługi oraz wspólnie zatrudniać specjalistów. Mogą na tym zaoszczędzić kilkaset milionów złotych rocznie.
Pod koniec ubiegłego tygodnia w Sejmie został oficjalnie zarejestrowany projekt ustawy o sieci szpitali złożony przez PiS. Jak dowiedział się „DGP”, podobny projekt przygototowuje także Ministerstwo Zdrowia.
Oba pomysły zakładają, że działające w jednym regionie szpitale będą ściśle ze sobą współpracowały. Mają m.in. wspólnie zamawiać leki i sprzęt medyczny, a także dbać o to, aby nie dublować się w działaniach, np. nie prowadzić niepotrzebnie takich samych oddziałów. Informacjami oraz doświadczeniem wymieniałyby się w specjalnych, powołanych do tego celu komisjach regionalnych. W każdej takiej komisji zasiadaliby reprezentanci placówek oraz władz samorządowych, którym one podlegają.
Projekt PiS zakłada, że regionalne sieci powstaną obowiązkowo, choć nie zostaną do nich włączone placówki o gorszej jakości usług (nadal podpisywałyby one kontrakty z NFZ, jednak na mniej korzystnych warunkach). Z kolei resort zdrowia chciałby, aby usieciowienie było dobrowolne – szpitale mogłyby same decydować, czy chcą być włączone do sieci.

Niepotrzebny sprzęt

Obecnie w Polsce działa ok. 700 szpitali publicznych. Często dublują się one w działaniach na tym samym terenie i osobno robią zakupy – indywidualnie zamawiają leki czy sprzęt przez co za nie przepłacają.
– Sieci mogą uporządkować szpitalnictwo, w którym bardzo brakuje łóżek długookresowych, a jest nadmiar na przykład okulistycznych – uważa Bolesław Piecha z PiS, były wiceminister zdrowia.
– Już dawno apelujemy, aby np. na poziomie wojewódzkim stworzyć komisje, w których zarówno publiczne, jak i prywatne placówki mogłyby konsultować, czy np. opłaca się otwierać nowy oddział albo kupować sprzęt – mówi Robert Mołdak, ekspert Pracodawców RP. Dodaje, że zdarza się, że np. szpitale kupują szóste urządzenie do rezonansu magnetycznego w tym samym rejonie, choć już czwarte i piąte praktycznie nie jest wykorzystywane. Niepotrzebnie koszty pochłania nie tylko jego zakup, lecz także utrzymanie specjalistów do jego obsługi.
Tę chaotyczną organizację pracy szpitali wytykał ostatnio medycznym ekspertom i szefom placówek Jan Krzysztof Bielecki. – Gdybym jako szef banku pozwolił, aby każdy z 300 oddziałów osobno kupował sprzęt czy papier, zostałbym z tego jako prezes rozliczony – mówił szef Rady Gospodarczej premiera. – Tak bardzo chcieliśmy walczyć z centralnym sterowaniem, że doszliśmy do absurdu – dodał.

Razem = taniej

Tymczasem niektóre samorządy, nie czekając, aż Sejm formalnie zdecyduje o budowie szpitalnych sieci i już – z myślą o oszczędnościach – zachęcają placówki do większej współpracy między sobą lub nawet je łączą.
Pod koniec ubiegłego roku połączyły się dwie placówki w Częstochowie – Szpital Zespolony im. prof. Witolda Orłowskiego oraz Wojewódzki Szpital Specjalistyczny. Tylko na wspólnym planowaniu zakupu sprzętu oraz leków w tym roku mają zaoszczędzić około 5 milionów złotych.
– Przykładów współpracy pomiędzy szpitalami jest na terenie całego kraju przynajmniej kilkanaście – mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Powiatów Polskich. – Jeśli politycy chcą pomóc, to niech nic już nie psują – radzi.