Do 2020 r. Polska będzie przeznaczać na transplantologię 45 mln zł rocznie - zakłada przyjęty przez rząd Narodowy Program Rozwoju Medycyny Transplantacyjnej na lata 2011-2020 - powiedziała w niedzielę minister zdrowia Ewa Kopacz w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.



Program ten rząd przyjął niespełna dwa tygodnie temu.

Z okazji Światowego Dnia Transplantacji warszawskie CZD odwiedził premier Donald Tusk i minister zdrowia Ewa Kopacz. W tych dniach przypada też jubileusz programu przeszczepiania w CZD wątroby od żywych dawców u dzieci. Pierwszego przeszczepu w ramach tego programu w październiku 1999 r. dokonał zespół prof. Piotra Kalicińskiego.

Według Kopacz, w latach 2006-2010 na transplantacje wydano w Polsce łącznie 60 mln zł. "Zwiększamy szanse dla tych, którzy czekają w kolejkach" - powiedziała. Dodała, że przez trzy ostatnie lata rząd Donalda Tuska "ułożył i wyprostował" finansowanie tej dziedziny medycyny.

"Ten program sprawdza się dzięki ludziom, którzy mają w sobie determinację i wierzą w to, że można to, co było niemożliwe, zrobić w bardzo krótkim czasie, że w dobie kryzysu można to sfinansować, bo traktuje się to jako priorytet i jako rzecz najważniejszą, czyli dawanie nowego życia ludziom, którzy na to czekają" - powiedziała.

Premier Donald Tusk zapewnił, że w projekcie budżetu na 2011 r. środki na narodowy program są zagwarantowane. Dodał, że dopóki będzie miał wpływ na kształtowanie budżetu, finansowanie programu nie będzie zagrożone.

"Czy w przyszłości coś takiego się zdarzy w Polsce, że ten rząd, przyszły rząd, czy zaprzyszły rząd chciałby odejść od tego programu? Nie sądzimy, ponieważ ten program nie jest przesadnie kosztochłonny, biorąc pod uwagę ilość żyć ludzkich, które uratujemy - będzie to do precyzyjnego zmierzenia - dzięki tym pieniądzom" - powiedział premier.

"Ten program to nie są pieniądze na konkretny zabieg. Ten program ma też upowszechnić dawstwo, a to oznacza, że per saldo po 10 latach w jakimś sensie zaoszczędzimy pieniądze, dzięki temu, że je wkładamy" - dodał Tusk.

Premier - nazywając siebie "przestarzałym dawcą szpiku" - zachęcał innych, by też deklarowali się jako dawcy. Ocenił, że już sam fakt złożenia takiej deklaracji czyni ludzi lepszymi. "To dar dla nas samych - tutaj wszyscy wychodzą jako zwycięzcy" - powiedział Tusk.

Krajowy konsultant w dziedzinie transplantologii klinicznej prof. Wojciech Rowiński podkreślił w rozmowie z PAP, że przyjęty przez rząd program jest wyważony i zawiera wszystkie elementy niezbędne do rozwoju transplantologii w Polsce.

"Program nie jest po to, żeby było 30 przeszczepów nerek w ciągu roku więcej, bo na to są pieniądze z NFZ. Jest to program rozwoju, który gwarantuje pewną równowagę pomiędzy wszystkimi beneficjentami w zakresie transplantologii" - powiedział.

W jego ocenie, program m.in. zwiększy liczbę potencjalnych dawców szpiku, zapewni trwałość decyzji dotyczącej powołania koordynatorów transplantacyjnych pracujących w szpitalach, pozwoli na wprowadzenie nowych metod leczenia oraz wpłynie na poprawę warunków w szpitalach, w których dokonuje się przeszczepień, bo umożliwi zakup aparatury, której do tej pory brakuje.

"Z mojego punktu widzenia najistotniejszą częścią programu jest jednak rozwój dawstwa rodzinnego, ponieważ jesteśmy na żenująco niskim poziomie - 1,8 proc. wśród wszystkich przeszczepień nerek, a na przykład w Norwegii - 42 proc." - powiedział. Jak dodał, wymaga to żmudnej pracy i rozmów z rodzinami pacjentów, by ci nie byli stawiani w roli petenta wobec własnej rodziny.

Narodowy Program Rozwoju Medycyny Transplantacyjnej ma poprawić statystyki dotyczące liczby dokonywanych w Polsce przeszczepień. Zgodnie z danymi Centrum "Poltransplant", w 2009 r. w Polsce dokonano 1122 transplantacje narządów, z czego w 1077 przypadkach narządy pochodziły od dawców zmarłych, a tylko w 45 przypadkach - od dawców żywych. W tym roku, w okresie od stycznia do końca września, przeszczepiono w sumie 905 narządów - o 68 więcej niż w tym samym okresie ub.r.