Firmy nie będą dowolnie ustalać warunków zatrudnienia zleceniobiorców. Zyskają oni prawo do odszkodowania za nierówne traktowanie.
Osoba zatrudniona np. na podstawie umowy-zlecenia będzie mogła domagać się podwyżki, jeśli zarabia mniej od pozostałych zleceniobiorców, mimo że wykonuje taką samą pracę i ma podobne kwalifikacje. Tak wynika z rządowego projektu ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania, który przygotowała pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania. W Sejmie odbyło się jego pierwsze czytanie i trafił do dalszych prac w podkomisji.
– Jego celem jest dostosowanie przepisów krajowych do unijnych. Sądzę, że nowe rozwiązania zostaną szybko uchwalone – mówi Izabela Mrzygłocka, posłanka PO, przewodnicząca Rady Ochrony Pracy.
Osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych, które na podstawie nowej ustawy będą domagać się równego traktowania, muszą uprawdopodobnić, że firma traktuje ich gorzej ze względu na wiek, płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność lub orientację seksualną. Nie muszą jednak tego udowadniać. To na pracodawcy spoczywa ciężar dowodu, że nie dyskryminował takiej osoby.
Nowe przepisy będą dotyczyć nie tylko warunków zatrudnienia. O odszkodowanie będzie mogła ubiegać się np. osoba, która uzna że jest dyskryminowana ze względu na ciążę lub korzystanie z urlopu macierzyńskiego. Projekt przewiduje też m.in. zakaz nierównego traktowania obywateli w dostępie do opieki zdrowotnej oraz oświaty i szkolnictwa wyższego, ale już tylko ze względu na rasę, pochodzenie etniczne lub narodowość.
Zdaniem organizacji pozarządowych i resortu pracy rozwiązanie takie może być niezgodne z konstytucją, skoro stanowi ona, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny (a nie tylko np. ze względu na rasę lub narodowość).