Samorządy skontrolowane przez NIK zatrudniają za mało pracowników socjalnych. Zamiast pracą z rodziną pracownicy socjalni są obciążeni biurokratycznymi obowiązkami. Od przyszłego roku w każdej gminie będą zatrudnieni dodatkowo asystenci rodzinni.
Każdy ośrodek pomocy społecznej (OPS) powinien zatrudniać liczbę pracowników socjalnych proporcjonalną do liczby ludności gminy. Nie może być ich mniej niż 1 pracownik przypadający na 2 tys. mieszkańców. W praktyce wiele gmin tego warunku nie spełnia.
Samorządy bronią się, że brakuje im pieniędzy na etaty dla pracowników socjalnych. Co więcej, od przyszłego roku będą musiały zatrudniać też asystentów rodziny i obawiają się, że bez finansowego wsparcia rządu nie będą w stanie realizować tego zadania.

Niespełniony wskaźnik

Na łamanie tego przepisu wskazywała wielokrotnie NIK, m.in. w swojej tegorocznej kontroli dotyczącej zapewniania przez gminy opieki nad starszymi osobami. Wynika z niej, że 84 proc. skontrolowanych przez izbę OPS-ów nie spełnia tego wskaźnika, a w rekordowych przypadkach na jednego pracownika przypadało 5 tys. mieszkańców.
Ustawowy wskaźnik nie został jeszcze osiągnięty np. w Szczecinie, Poznaniu, gdzie jeden pracownik socjalny przypada na 2,9 tys. mieszkańców, oraz w Łodzi, gdzie brakuje jeszcze 57 pracowników socjalnych. W Bydgoszczy, aby liczba pracowników socjalnych była zgodna z wymaganiami ustawy, powinno ich być 190. Obecnie stan ich zatrudnienia wynosi 150 osób.
– Ze spełnieniem tego wymogu mają problem szczególnie duże miasta, a z drugiej strony przepisy nie przewidują żadnej sankcji za jego ewentualne niespełnianie – tłumaczy Jacek Sutryk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wrocławiu, w którym brakuje 17 pracowników socjalnych.
Dodaje też, że przepisy nie precyzują, czy wymagany wskaźnik ma odnosić się tylko do tzw. terenowych pracowników socjalnych, czyli takich, którzy bezpośrednio zajmują się pracą socjalną i przeprowadzają wywiady środowiskowe, czy ogólnego stanu zatrudnienia pracowników socjalnych w OPS-ie. Gminy liczą więc pracowników w różny sposób, a to często decyduje, czy wskaźnik jest spełniony.

Dokładanie zadań

Luciana Rozborska, dyrektor MOPS w Rzeszowie, który ustawowy standard osiągnęła w tym roku, zwraca uwagę, że w ostatnich latach największą mobilizacją do zwiększania zatrudnienia pracowników socjalnych były wymagania stawiane przy ubieganiu się o unijne środki. Zgodnie z nimi OPS musi zapewniać ustawowy wskaźnik zatrudnienia.
– Mamy obiecane w przyszłorocznym budżecie miasta pieniądze na trzy etaty, które pozwolą nam spełniać ustawowy wskaźnik i pozwolą nam ubiegać się o unijne środki na realizację projektów – mówi Zdzisław Markiewicz, dyrektor MOPR w Opolu.
Jacek Sutryk zwraca uwagę, że coraz więcej ustaw umożliwia gminom przenoszenie do OPS-ów realizacji wielu zadań. Dotyczy to np. realizacji świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego. Jeżeli więc ośrodki zatrudniają nowych pracowników, to właśnie do obsługi tych zadań lub zlecają to zadanie innym pracownikom.
Dodatkowo na gminy nakładane są nowe zadania, na które nie jest przeznaczana dotacja z budżetu. W takiej sytuacji trudno im znaleźć pieniądze na dodatkowe etaty dla pracowników socjalnych.

Praca na papierze

Zdaniem ekspertów zbyt mała liczba pracowników socjalnych powoduje, że ci, którzy już pracują, są zbyt obciążeni pracą.
– Mają pod swoją opieką zbyt dużą liczbę rodzin i w związku z tym nie mają czasu na dokładne wgłębienie się w problemy rodzin, a to przekłada się na niską jakość i efektywność ich pracy – mówi dr Piotr Broda-Wysocki, ekspert Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Dodaje, że pracownicy socjalni i ich praca nie jest też doceniana przez samorządowe władze. Mimo że ma ona ważne profilaktyczne znaczenie i starannie wykonywana pozwala wcześniej wykrywać niebezpieczne sytuacje, np. związane z przemocą w rodzinie.
Ponadto jak wskazuje Zdzisław Markiewicz, zbyt dużą część obowiązków pracownika socjalnego zajmuje wypełnianie procedur administracyjnych. Pokazuje to też wspomniana kontrola NIK, z której wynika, że nawet 50-70 proc. miesięcznego czasu pracy zajmuje im sporządzanie dokumentacji.
– Sprowadza to rolę pracownika socjalnego do urzędnika zajmującego się wypłatą zasiłków i nie ma nic wspólnego z pracą socjalną, udzielaniem poradnictwa wieloproblemowym rodzinom – mówi dr Joanna Staręga-Piasek, dyrektor Instytutu Rozwoju Służb Społecznych.
Zbyt mała liczba pracowników socjalnych powoduje też, że brakuje kontroli nad tym, czy wypłacone świadczenia rzeczywiście trafiają do osób potrzebujących pomocy. Nie jest też w wystarczającym stopniu stosowany kontrakt socjalny. Pozwala on uzależnić udzielenie pomocy od konkretnych działań podejmowanych przez osobę jej wymagającej, a w konsekwencji doprowadzić do tego, że nie będzie już korzystała z zasiłków.

Pomoc asystenta

Mimo że już teraz gminy mają problemy ze znalezieniem dodatkowych pieniędzy na zatrudnienie pracowników socjalnych, to od 2011 roku będą musiały zatrudniać asystentów rodziny. Taki obowiązek nałoży na nie znajdująca się obecnie w Sejmie ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Takiej funkcji nie będzie można powierzyć zatrudnionemu w OPS-ie pracownikowi socjalnemu na terenie danej gminy. Rząd szacuje, że już w przyszłym roku ma być 700 takich asystentów.
Gminy obawiają się, że bez dofinansowania budżetu nie będą miały wystarczających środków na ich zatrudnianie.