Przedsiębiorca, który praktycznie nie prowadzi w Polsce działalności i deleguje pracowników do państw unijnych, zapłaci składki z odsetkami do zagranicznego organu rentowego.
Polskie przedsiębiorstwa mają prawo delegować do pracy swoich pracowników do państw unijnych maksymalnie na dwa lata. Przez ten czas mogą opłacać za nich składki do ZUS, pod warunkiem że nie wysyłają ich w miejsce innych delegowanych pracowników. Mogą to robić, jeśli prowadzą w Polsce znaczącą działalność przez cały okres, w którym ich pracownicy wykonują pracę za granicą. Jest tak wtedy, gdy osiągają oni w swoim kraju około 25 proc. obrotów. Pod uwagę bierze się liczbę zawartych kontraktów w Polsce i za granicą oraz zatrudnionych pracowników w kraju.
ZUS, zgodnie z Decyzją Komisji Administracyjnej A2 z 12 czerwca 2009 r. (Dz.U. UE 2010/C 106/02), przez cały okres delegowania monitoruje, czy firma spełnia te warunki i prowadzi w Polsce znaczącą działalność.
– ZUS może to skontrolować – potwierdza Beata Kopczyńska, rzecznik prasowy oddziału ZUS w Rybniku.
Kontrola odbywa się z inicjatywy zakładu albo na wniosek zagranicznego organu rentowego.
– Żądamy od firmy dokumentów świadczących o liczbie zatrudnionych na terytorium Polski i jakie firma ma obroty – mówi Tomasz Mazur, naczelnik wydziału kontroli w oddziale ZUS we Wrocławiu.
Jeśli pracodawca odmówi ich wydania, to ZUS wysyła informację do policji, która kieruje sprawę do sądu grodzkiego. Ten może nałożyć na firmę grzywnę maksymalnie do 5 tys. zł. Jeśli po zakończeniu postępowania okaże się, że nie prowadzi ona w Polsce znaczącej działalności, to dyrektor oddziału wydaje decyzję o odmowie opłacania składek w Polsce (poświadczenia druku A 1).
– Wszyscy pracownicy delegowani będą wyłączeni z ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego za okres pracy za granicą. Składki na ubezpieczenie pracodawca powinien odprowadzić za ten okres w państwie, w którym była wykonywana praca zgodnie z jego przepisami – mówi Marta Małecka, naczelnik wydziału ubezpieczeń i składek oddziału ZUS w Szczecinie.
W takiej sytuacji firma musi wyrejestrować polskich pracowników z ZUS. I musi ubezpieczyć ich w zagranicznym organie rentowym z datą wsteczną, czyli od miesiąca, w którym rozpoczęli pracę. Może to oznaczać, że będzie musiała zapłacić składki nawet za dwa lata i to z odsetkami. I będą one znacznie wyższe niż te polskie. Nasze przepisy pozwalają na tzw. sztuczne obniżanie podstawy wymiaru składki. Od wynagrodzenia odejmuje się równowartość diety za każdy dzień pobytu za granicą. W krajach unijnych składkę płaci się od zarobku.
– Firma ma jednak pewną furtkę prawną pozwalającą jej płacić składki w Polsce, mimo że nie prowadzi tutaj znaczącej działalności – mówi Katarzyna Drobiszewska z oddziału ZUS we Wrocławiu.
Stanie się tak, gdy zagraniczny organ rentowy zgodzi się na to i podpisze takie porozumienie z ZUS.