Specjalne konkursy na przeprowadzenie badań naukowych mają wyłaniać najlepsze projekty z całej Polski. Resorty nie będą mogły już zlecać badań na własną rękę. Do tej pory pieniądze na naukę ministerstwa wydawały według własnego uznania.
Każdy minister ma czas do 31 października, aby poinformować resorty nauki i finansów o tym, ile pieniędzy ze swojego budżetu zamierza przeznaczyć na naukę. Ministerstwa nie będą mogły już na własną rękę zlecać wykonania projektów i badań. Na wszystkie będą musiały być rozpisane konkursy, a przeprowadzą je podległe resortowi nauki bądź Narodowe Centrum Badań Rozwojowych bądź Nauki.

Minister zdymisjonuje rektora, który wpędzi uczelnię w długi. Szkoły wyższe będą musiały same zarobić część pieniędzy potrzebnych na funkcjonowanie

Od przyszłego roku akademickiego wyższe szkoły publiczne będą musiały tak gospodarować pieniędzmi, aby nie popadać w długi. Jeśli im się to nie uda, minister może wprowadzić komisarza.

– Dla środowiska przyzwyczajonego do nieliczenia się z pieniędzmi będzie to szok – mówi prof. Tadeusz Luty, były rektor Politechniki Wrocławskiej. – Ale to krok słuszny. Jest kryzys i trzeba rozważnie gospodarować funduszami publicznymi.

Barbara Kudrycka, szefowa resortu nauki i szkolnictwa wyższego, zakończyła prace nad drugą częścią reformy nauki i szkolnictwa wyższego dotyczącą gospodarki finansowej na uczelniach publicznych oraz ich autonomii programowej. Projektami nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i ustawy o tytule naukowym zajmie się Sejm na najbliższym posiedzeniu.

Istotą zmian minister Kudryckiej jest przygotowanie uczelni wyższych do konkurencji rynkowej. Merytorycznej i finansowej. Dziś środki na badania pochodzą w 70 proc. ze środków budżetowych, a tylko 30 proc. to pieniądze od biznesu czy z donacji. Powinno być odwrótnie. – Minister będzie miał prawo odwołać rektora, który nie radzi sobie z finansami uczelni i nie potrafi przeprowadzić programu naprawczego – zdradza Barbara Kudrycka. Na miejsce rektora wejdzie menedżer.

Szkoły publiczne w przyszłym roku akademickim dostaną budżety na poziomie 2008 – 2009 roku i w ich obrębie będą musiały sobie radzić, brakujące środki zdobywając na rynku. Mogą sprzedawać badania firmom czy tworzyć programy doradcze. Aby im w tym pomóc, resort przygotowuje na listopad podręcznik komercjalizacji – oparty na analizie współpracy biznesu i nauki w 30 krajach.

Konkurencję między uczelniami zaostrzy wymóg monitorowania pozycji zawodowej absolwentów po 3 i 5 latach od ukończenia studiów. System umożliwi wiarygodną ocenę poziomu nauczania poszczególnych szkół, a potencjalnym studentom racjonalny wybór. Dziś ukończenie wyższych studiów w Polsce pozwala podnieść uposażenie średnio o 18 proc., na świecie – od 30 do 50 proc.

Zgodnie z konwencją bolońską uczelnie zyskają większą niezależność programową. Znikną tradycyjne kierunki, powstawać będą studia międzywydziałowe, kierunki łączone etc. Uczelnie o uprawnieniach habilitacyjnych będą mogły same je tworzyć, nie pytając nikogo o zgodę. Ich trafność oceni rynek.



Do tej pory informacją o środkach finansowych na badania naukowe podzieliły się z resortem Barbary Kudryckiej ministerstwa Obrony Narodowej (ma 140 mln zł) i Rolnictwa (44 mln zł). Reszta – jak mówi obrazowo jeden z polityków Platformy – trzyma karty przy orderach i milczy, zastanawiając się, w jaki sposób schować pieniądze na badania – Bo ten, kto rządzi i dzieli pieniędzmi, zyskuje przyjaciół – mówi.

Jury wyłoni zwycięzcę

Do tej pory było tak, że poszczególne resorty i jednostki im podporządkowane pieniądze na naukę wydawały według swojego uznania. Zlecały badania wybranym przez siebie placówkom – bez przetargu, bez konkursu.
Uchwała Rady Ministrów z 28 września w sprawie działań mających na celu konsolidację środków publicznych przeznaczonych na naukę wprowadza obowiązek, aby informować ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz ministra finansów o planowanych w projekcie budżetu na każdy rok wydatkach na działalność badawczo-rozwojową.
Narodowe Centrum Badań Rozwojowych odpowiadać będzie za realizację badań wdrożeniowych, techniczno-racjonalizatorskich, a Narodowe Centrum Nauki – badań teoretycznych. Rozpiszą konkursy wśród naukowców w całym kraju, a jury wyłoni zwycięzcę.

Transparentne konkursy

Naukowcy zasiadający w jury będą mieli certyfikat dostępu do informacji niejawnych, dlatego będą kompetentni, aby opiniować projekty, opatrzone klauzulą tajności.
Jak mówi w rozmowie z DGP minister Barbara Kudrycka, szefowa resortu nauki, taka regulacja ma na celu kilka rzeczy. Po pierwsze sprawić, aby pieniądze były wydawane w sposób transparentny i nie budzący wątpliwości. Po drugie – aby za każdym razem wyłonić najlepszy z możliwych projekt. Po trzecie zaś, aby zachęcić naukowców do pracy, a jednostki naukowe do konkurencji.
Zwłaszcza instytutu naukowe podlegające ministerstwom będą musiały się starać, aby nie wypaść z rynku i nie stracić dfochodów. Wprawdzie wciąż będą otrzymywały – jak np. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (podlega pod resort środowiska) czy Centralny Instytut Ochrony Pracy (resort pracy)- pieniądze na swoją działalność publiczną, ale jeśli będą chciałby wykonać jakieś badanie „ekstra”, zlecone nawet przez resort, któremu podlegają, muszą przystąpić do konkursu.