Śmierć związania jest z bólem, rozpaczą, żałobą. Zazwyczaj mija dużo czasu, zanim otoczenie pogodzi się z odejściem bliskiej osoby. Szczególnie ciężko jest zrozumieć śmierć osoby młodej i zdrowej, a jeszcze trudniej, gdy sama odbierze sobie życie. Rodzi się pytanie: dlaczego.
Samobójcza śmierć kosztuje osoby najbliższe wiele cierpień. Mylimy się jednak, gdy sądzimy, że tylko one coś utraciły. Koszt samobójstwa wyceniają również Ministerstwo Zdrowia oraz firmy farmaceutyczne. Jednak w tym wypadku nie są liczone wylane łzy, tylko twarda waluta.
Każdy dorosły człowiek codziennie dzięki temu, że pracuje, kupuje, sprzedaje, inwestuje, płaci podatki, dokłada swoją cegiełkę do budżetu. Właśnie z tego powodu, że państwo utrzymuje się z płaconych przez nas wszystkich podatków, jemu najbardziej powinno zależeć na tym, by podatników było jak najwięcej. Nie dziwi więc, że każda śmierć podatnika jest finansową stratą. Ministerstwo Zdrowia wymaga, by firmy farmaceutyczne produkujące leki stosowane w leczeniu osób z zaburzeniami psychicznymi obliczały, o ile złotych wpływa mniej do budżetu z powodu śmierci w wyniku ich samobójstwa. Dodatkowo ministerialni urzędnicy są zainteresowani kosztem leczenia takich osób. Często zestawienie tych dwóch czynników decyduje o tym, czy stosowanie danego lekarstwa będzie refundowane. Dosadniej mówiąc: firmy przedstawiają Ministerstwu Zdrowia wyliczenie, o ile tańsze jest refundowanie ich leku niż śmierć podatnika.
Największe ryzyko samobójstwa istnieje u osób młodych, między 15. a 30. rokiem życia, a więc już wykształconych, które mogą wykorzystywać potencjał gromadzony przez lata dorastania. W ich przypadku 9 na 10 prób odebrania sobie życia kończy się śmiercią. Samobójstwo jest jedną z dziesięciu najczęstszych przyczyn zgonów, a także trzecią główną przyczyną śmierci ludzi młodych. W ciągu jednego roku na świecie zabija się około miliona osób. Według danych opublikowanych niedawno przez Komisję Europejską zły stan zdrowia psychicznego dotyka aż 27 proc. Europejczyków, co kosztuje budżet Wspólnoty około 3 – 4 proc. PKB.
Na świecie istnieje kilkanaście metod obliczania kosztów samobójstwa dla budżetu państwa. W Polsce stosuje się tzw. metodę utraconej produktywności. Obywatel przynosi państwu zysk w każdym roku, w założeniu równy PKB na osobę. Odejmując od górnej granicy wieku produkcyjnego, czyli 65 lat, średni wiek samobójcy, czyli 25 lat, otrzymamy lata, przez które samobójca nie będzie przynosić tych zysków. Mnożąc lata, które samobójca sobie odebrał, przez PKB, otrzymujemy kwotę, jakiej państwo nie uzyska. Innymi słowy produkt krajowy brutto, którego obywatel nie generuje przez resztę życia, mnoży się przez lata, przez które mógł żyć i przynosić państwu zyski.
Dziś samobójcza śmierć obywatela kosztuje Polskę ponad 597 tys. zł, jeśli samobójca odbiera sobie życie w wieku 25 lat. Jakkolwiek obliczanie kosztów czyjejś śmierci wydaje się bezduszne, jest to informacja przydatna dla państw, organizacji społecznych. Samobójstwa wynikają z problemów psychicznych, takich jak depresja (spowodowana trudnymi przeżyciami, śmiercią bliskich, rozstaniem, utratą pracy) czy schizofrenia, na którą choruje ponad 1 proc. populacji.
Nowoczesne formy diagnozy i terapii farmakologicznej w dłuższej perspektywie czasowej dają duże oszczędności. Pozwalają zapobiegać samobójstwom, a co za tym idzie, zmniejszać koszty leczenia powikłań, zwolnień lekarskich, rent, strat związanych z niezdolnością do pracy, kosztów przedwczesnej śmierci. Tylko dzięki metodom analiz ekonomicznych można oszacować, w jaki sposób z ograniczonym budżetem można pomóc chorym. Tylko szkoda, że trzeba wybierać, co jest tańsze: leczenie czy trumna.