Jeśli uda się wprowadzić zmiany w systemie emerytalnym, to 80 proc. aktywów OFE zgromadzonych przez młodych Polaków będzie można inwestować agresywnie - w akcje. W przypadku osób starszych będzie to ok. 10 proc. - powiedział w czwartek w Krynicy minister Michał Boni.

Wyjaśnił, że podział ten będzie opierał się na agresywnych funduszach skierowanych do młodszego pokolenia i stabilnych - dla starszego.

Dodał, że pod koniec przyszłego tygodnia będą gotowe założenia do projektu ustawy mającej na celu poprawienie efektywności działania Otwartych Funduszy Emerytalnych. Założenia te będą efektem wspólnej pracy rządu i przedstawicieli OFE.

"Zgadzając się z tym, że to zabezpieczenie na starość powinno być trochę mocniejsze, być może powinniśmy zadać sobie pytanie, czy należy w perspektywie najbliższych 5 lat nie zacząć rozważać wzmocnienia III filaru emerytalnego" - powiedział Boni. Jego zdaniem, 10-15 proc. sumy oszczędności Polaków, wynoszących ok. 860 mld zł, dawałoby ok. 90-135 mld zł dodatkowych pieniędzy na rynku kapitałowym. "Wydaje się, że jest to ruch potrzebny" - zaznaczył.

XX Forum Ekonomiczne w Krynicy jest poświęcone szansom, jakie niesie dla Europy Traktat Lizboński

Pod koniec sierpnia premier Donald Tusk spotkał się z szefami Otwartych Funduszy Emerytalnych. W spotkaniu uczestniczył też szef doradców premiera Michał Boni. Rozmawiano o działalności OFE. Premier sformułował całą listę zarzutów wobec funduszy. Poinformował, że w najbliższym czasie oczekuje od OFE propozycji, w jaki sposób mogą zwiększyć swoją efektywność.

Podczas tego spotkania Boni mówił m.in., że kluczem do zwiększenia efektywności systemu jest wielofunduszowość i związane z tym różnicowanie portfeli inwestycyjnych na bardziej agresywne i bardziej bezpieczne. Przyszli emeryci mogliby sami decydować, do kiedy składka jest inwestowana bardziej agresywnie, a od kiedy podlegałaby stałym rygorom. Zdaniem ministra w grę wchodzi także ewentualna obniżka prowizji OFE.



Boni: propozycja dotycząca płacy minimalnej - do przeanalizowania

Propozycja wicepremiera, ministra gospodarki Waldemara Pawlaka dotycząca uzależnienia płacy minimalnej od PKB jest do przeanalizowania - powiedział w czwartek dziennikarzom w Krynicy minister w Kancelarii Premiera Michał Boni.

"Jest dobrym pomysłem szukanie możliwość wzrostu płacy minimalnej w kierunku 50 proc. w relacji do przeciętnego wynagrodzenia. I taka propozycja, w której jest to powiązane z tempem wzrostu gospodarczego, jest do przeanalizowania" - powiedział Boni podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.

Dodał, że wejście w życie proponowanych rozwiązań oznaczałoby, że wzrost płacy minimalnej będzie pod kontrolą wówczas, gdy gospodarka będzie się wolniej rozwijać. "Sądzę, że warto na ten temat dyskutować" - podkreślił.

Podczas wtorkowego posiedzenia Komisji Trójstronnej Pawlak zaproponował, by poziom wzrostu płacy minimalnej zależał od koniunktury w gospodarce. Płaca minimalna miałaby stanowić od 40 do 50 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Przy wysokim wzroście PKB stosunek pensji minimalnej do średniej zwiększałby się, a przy małym wzroście PKB lub recesji - malał.

Płaca minimalna wynosi obecnie 1317 zł brutto, czyli ponad 39 proc. średniej pensji

Zgodnie z propozycją, jeżeli PKB rósłby w tempie np. 3 proc., to stosunek płacy minimalnej do średniego wynagrodzenia wzrastałby o 1 pkt proc. W przypadku 6-proc. wzrostu PKB, płaca minimalna wzrastałaby o 2 pkt proc. względem średniego wynagrodzenia. Mechanizm działałby też w drugą stronę; w przypadku, gdy PKB wzrósłby mniej niż 3 proc., relacja płacy minimalnej do średniej pensji spadałaby o 1 pkt proc., a gdyby wzrost PKB był ujemny - relacja ta obniżałaby się o 2 pkt proc.

W środę w Krynicy Pawlak powiedział, że projekt dotyczący uzależnienia płacy minimalnej od PKB może znaleźć się na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów.

Płaca minimalna wynosi obecnie 1317 zł brutto, czyli ponad 39 proc. średniej pensji.

Przeciwne wiązaniu wzrostu płacy minimalnej z koniunkturą w gospodarce jest OPZZ. Przewodniczący związku Jan Guz mówił, że związek nie zgadza się na złożoną "rzutem na taśmę" propozycję rządu. Według niego rząd swoją decyzją demontuje ustawę o minimalnym wynagrodzeniu, a przyjęcie propozycji Pawlaka oznaczałoby, że wzrost minimalnego wynagrodzenia byłby niższy od aktualnego.