Samorządy, którym uchylono uchwały dotyczące opłat, nie chcą ich zwracać, a część gmin wciąż pobiera stałe opłaty od rodziców za dzieci w przedszkolach.
Samorządy obawiają się, że sądy administracyjne i wojewodowie w dalszym ciągu będą uchylać wydawane na nowo od 1 września gminne uchwały w sprawie opłat za pobyt dziecka w przedszkolu. Rady gmin muszą dostosować je do końca sierpnia 2011 roku do przepisów uchwalonej 5 sierpnia 2010 r. nowelizacji ustawy o systemie oświaty (Dz.U. nr 148, poz. 991). Wciąż jednak nie wiedzą, jak poprawnie podjąć uchwałę, aby rodzic, wojewoda czy sąd nie doprowadzili do jej uchylenia.
Część gmin nie robi nic i stosuje tzw. opłatę stałą. A tego formalnie nie wolno im już robić. Pieniądze od rodziców mogą pobierać za prowadzenie zajęć, wychowanie czy opiekę, ale dopiero po zrealizowaniu w ciągu dnia pięciu godzin tzw. podstawy programowej. Problemem jest wycena opieki czy zajęć, które w dodatku nie mogą się powielać z podstawą programową.

Bez stałej opłaty

Rodzic, który dotychczas posyłał dziecko do przedszkola, do końca nie był świadomy, za co pobierana jest stała opłata. Najczęściej waha się od 100 do 300 zł. Od 1 września, po wejściu w życie nowych przepisów, miało się to zmienić tak, aby gminy nie mogły wprowadzać w nich stałych i zryczałtowanych opłat.
– Nie możemy już ustalać dla wszystkich rodziców stałej opłaty, a to przy braku subwencji z budżetu jest dla nas dużym obciążeniem finansowym – mówi Tadeusz Konarski, dyrektor administracji oświaty w Kluczborku.
Podkreśla, że od rodziców, którzy zadeklarują, że ich dzieci będą przychodzić do przedszkola na pięć godzin, gdy jest realizowana podstawa programowa, gmina nie może pobierać opłat.

Bezpłatni na końcu

Jednak rodzice, którzy deklarują, że ich dzieci będą przychodzić do przedszkola tylko na pięć godzin, mają trudności z umieszczeniem dziecka w przedszkolu. Jeśli tam trafiają, to dopiero gdy wszystkie inne mają zagwarantowane już miejsce.
– Pierwszeństwo mają rodzice, którzy deklarują, że ich dziecko będzie przebywało w przedszkolu dłużej niż pięć godzin – mówi Tadeusz Kołacz, dyrektor szkół i przedszkoli z Urzędu Miasta w Chrzanowie.
Według niego jest to o tyle dobre rozwiązanie, że szanse na otrzymanie miejsca w przedszkolu mają pracujący rodzice.
Samorządy wskazują, że po ostatniej nowelizacji, kiedy zostało jednoznacznie określone, że rodzice nie muszą płacić za pięć godzin pobytu dziecka w przedszkolu, wzrosło zainteresowanie wśród rodziców najmłodszych dzieci.
– Z 60 do 90 proc. więcej trzy- i czterolatków trafiło do przedszkola na pięć godzin zajęć – potwierdza Lidia Gryko.
Jej zdaniem rodzice, którzy nawet mogą zapewniać opiekę dziecku, posyłają je do przedszkola.



Nienormowany pobyt

Wśród rodziców są też ci, którzy nie w każdym dniu chcieliby pozostawiać dziecko w przedszkolu dłużej niż na pięć godzin.
– Podpisujemy umowy z rodzicami, w których określamy m.in. liczbę godzin przebywania dziecka w przedszkolu – mówi Ewa Łowikiel, wiceprezydent Gdyni.
Jej zdaniem gminy nie są w stanie aż tak elastycznie podejść do rodziców i na każdy dzień ustalać inną liczbę godzin przebywania dziecka w przedszkolu. Dlatego rodzic powinien na początku zdeklarować się, czy jego dziecko będzie korzystało tylko z podstawy programowej i nie będzie płacił za przedszkole, czy też pozostanie dłużej za odpowiednią opłatą.
Inaczej jest w Zielonej Górze, choć tam nadzór wojewody uchylił uchwałę w sprawie opłat za pobyt dzieci w przedszkolu.
– W umowach z rodzicami określamy, jakie opłaty będą pobierane za zajęcia prowadzone z dziećmi po pięciu godzinach – mówi Lidia Gryko, zastępca naczelnika Wydziału oświaty i spraw społecznych Urzędu Miasta Zielona Góra.
Dodaje, że w uchwale zrezygnowano z wprowadzenia opłaty za opiekę, bo jest to trudne do oszacowania.
Organ nadzorczy wojewody będzie też zwracał uwagę, czy gminy oddają rodzicom wniesioną opłatę w przypadku nieobecności dziecka.
– Gminy za kilkudniową nieobecność nie mogą określić w uchwale przepadek poniesionych przez rodziców kosztów – mówi Monika Fudali, kierownik oddziału nadzoru Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Wciąż nie wiedza za co

Gminy mają też kłopot z oszacowaniem kosztów poszczególnych zajęć. Głównie ze względu na szeroki zakres nowej podstawy programowej.
– Sąd administracyjny, uchylając nam uchwałę w sprawie opłat, wskazał, aby każde zajęcie było przez nas wycenione i by nie pokrywały się one z podstawą. To jednak jest niemożliwe – mówi Janina Śmiałkowska, naczelnik wydziału oświaty z Urzędu Miasta w Świnoujściu.
Tłumaczy, że może dojść do takiego paradoksu, że część rodziców wybierze opiekę polegającą na rozkładaniu leżaczka, ale już z opłaty za wycierania nosa zrezygnuje.
Samorządy wskazują, że ostatnia nowelizacja miała im pomóc w podejmowaniu uchwał, a w praktyce wciąż są problemy. Janina Śmiałkowska uważa, że jeśli nie będzie przynajmniej wytycznych w zakresie tworzenia uchwał, to nowe też będą uchylane.
– Minister edukacji narodowej powinien określić w rozporządzeniu wykaz zajęć, za które gminy po piątej godzinie zajęć z podstawy programowej mogą pobierać opłaty – mówi Zenon Szewczyk, przewodniczący Rady Gminy w Spytkowicach.
Podkreśla, że powinien też określić maksymalne stawki, jakie mogą pobierać gminy za poszczególne zajęcia. Jedynie w ten sposób gminy mogą uniknąć uchylenia kolejnych uchwał. Z kolei w przypadku tych uchylonych uchwał rodzice domagają się zwrotu niesłusznie pobranych opłat.
Janina Śmiałkowska tłumaczy, że urząd nie zamierza oddawać pobranych opłat. Rodzice mogą dochodzić swoich roszczeń przed sądem cywilnym.