Albo lepsze warunki pracy, albo akcja protestacyjna – takie ultimatum stawiają szefom pracownicy hipermarketów. Protest ma się odbyć 22 września.
Pracownicy Biedronki, Carrefoura, Makro oraz Reala mówią „dość” niskim płacom, złym warunkom pracy i utrudnieniom w tworzeniu związków zawodowych. Dlatego zamierzają protestować. Ze swoimi transparentami ustawią się 22 września przed siedzibą Grupy Makro Cash and Carry Polska w Warszawie. – Chcemy zmian, które zapewnią nam godną pracę – mówi Alfred Bujara, przewodniczący sekcji handlowej NSZZ „Solidarność.
Rozmowy ostatniej szansy z przedstawicielami pracodawców odbędą się 7 września. Jeśli zakończą się fiaskiem, związkowcy ustalą, jak akcja protestacyjna zostanie przeprowadzona. Jeśli manifestacja nie pomoże, pracownicy nie wykluczają innych form protestu. W tym strajku włoskiego, polegającego na opieszałym wykonywaniu swoich obowiązków, co wydłuża obsługę klientów.
Związkowcy podkreślają, że tylko w tym roku hipermarkety zredukowały zatrudnienie o około 20 proc. Dlatego domagają się większej ochrony. Chcą, aby duże sklepy zatrudniały osoby na podstawie umów o pracę, a nie zastępowały je kontraktami z agencjami pracy tymczasowej. Domagają się też podwyżek płac, bo obecnie pracownicy hipermarketów są jedną z najsłabiej wynagradzanych grup zawodowych w Polsce. Protestujący chcą też skończyć z zastraszaniem pracowników, którzy tworzą związki zawodowe lub przystępują do nich.
– Pracodawcy namawiają pracowników do wypisania się ze związków w zamian za poprawę warunków pracy – mówi Alfred Bujara.