Pracodawca nie powinien zabraniać pracownikom umieszczania informacji o swoim miejscu zatrudnienia na internetowych portalach społecznościowych.
Pracownik nie może jednak zamieszczać np. na Facebooku dobrowolnie wybranych informacji o miejscu pracy. Niedozwolone jest też obrażanie pracodawcy.
Coraz więcej firm zakazuje pracownikom umieszczania danych o miejscu pracy na portalach społecznościowych. Zdaniem Wojciecha Wiewiórowskiego, Generalnego inspektora ochrony danych osobowych (GIODO), pracodawcy nie powinni zabraniać im wskazywania swojego miejsca zatrudnienia, np. na portalach społecznościowych.
– Oznaczałoby to niemalże, że pracownik w ogóle nie powinien informować kogokolwiek o miejscu pracy – uważa GIODO.
Podkreśla, że taki zakaz może dotyczyć osób zatrudnionych w służbach specjalnych. W ich przypadku wskazanie miejsca pracy w internecie mogłoby być niezgodne z ustawą z 22 stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych (t.j. Dz.U. z 2005 r. nr 169, poz. 1631 z późn. zm.). Przewiduje ona, że bez względu na upływ czasu chronione są dane identyfikujące funkcjonariuszy i żołnierzy, m.in. Agencji Wywiadu oraz ABW.
Możliwość wskazywania swojego miejsca zatrudnienia w internecie nie oznacza, że pracownicy mogą zamieszczać tam dowolne informacje o pracodawcy.
– Każdy pracodawca może wymagać od pracownika, aby nie rozpowszechniał szczegółowych informacji o warunkach pracy – mówi Wojciech Wiewiórowski.
Zgodnie z art. 100 par. 1 kodeksu pracy podwładny musi bowiem dbać o dobro zakładu pracy, chronić jego mienie oraz zachować w tajemnicy informacje, których ujawnienie mogłoby narazić pracodawcę na szkodę.
– Pracownik może więc wskazać na portalu społecznościowym nazwę swojego pracodawcy, ale nie informacje dotyczące np. organizacji pracy, zasad wynagradzania czy zadań wykonywanych w firmie – mówi Katarzyna Stępnicka, prawnik z gdańskiego oddziału Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.
Podkreśla, że pracownik nie może też zamieszczać w internecie aroganckich, obraźliwych lub lekceważących opinii na temat pracodawcy. Podwładny, który będzie ujawniał takie dane o firmie, musi liczyć się z negatywną reakcją przełożonych. Najłagodniejszą sankcją w tym przypadku jest nałożenie kary porządkowej na pracownika (upomnienia lub nagany).
Firma może jednak także wypowiedzieć podwładnemu umowę o pracę lub zwolnić go w trybie dyscyplinarnym, jeśli działanie pracownika będzie można zakwalifikować jako ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych (wyrok SN z 1 października 1997 r., I PKN 237/97, OSNAPiUS 1998/14/420). Podwładni mogą ponieść też odpowiedzialność karną.
Prawnicy podkreślają, że przypadki ujawniania informacji o pracodawcy przez podwładnego należy oceniać na konkretnym przykładzie. Zawsze trzeba bowiem brać pod uwagę prawo podwładnego do prywatności, które gwarantuje mu konstytucja, oraz interes pracodawcy i obowiązek pracownika dbania o dobro zakładu pracy.
– Dlatego zasady ujawniania informacji o miejscu pracy warto określić w regulaminie pracy – mówi Katarzyna Stępnicka.
Jest to korzystne dla pracodawcy również dlatego, że poszczególni pracownicy mają różny dostęp do informacji o firmie (tajemnicy przedsiębiorstwa). Podobnie ocena tego, czy ich działania naruszają wizerunek zakładu pracy, może zależeć od zajmowanego przez pracownika stanowiska lub zawodu, jaki wykonuje. Na przykład menedżer spółki giełdowej nie powinien zamieszczać na portalach internetowych obscenicznych zdjęć, bo może to godzić w dobre imię pracodawcy.
6,5 mln użytkowników ma w Polsce Facebook
1 rok pozbawienia wolności grozi za znieważanie innych osób w sieci